Totalnie przedświątecznie:)

Dziś kilka odsłon przedświątecznej krzątaniny:)
Najpierw - fotogaleria z powstawania choinkowych pierników:)



















I w ogóle nie zraziłam się tym, że one ciut za mocno przyrumienione - brzegami/krawędziami:) Ani tym, że ozdoby mało-eleganckie i mało-wyszukane:) To są po prostu moje pierniki, na naszą choinkę i przeze mnie, samodzielne, pierwszy raz w życiu zrobione:):) Wyszły jak wyszły - i dlatego są jedyne w swoim rodzaju:-D
A tutaj zdjęcie wielce zamęczonego Pomocnika - pracował tak zawzięcie, że padł:)


Przedświąteczną atmosferę i ducha Bożego Narodzenia widać nie tylko w naszym domu. Również w moim mieście znalazłam kilka grudniowych akcentów - jeden szczególnie cieszy, bo nie sądziłam, że włodarze zdobędą się na taką fantazję i pozwolą w sam środek miejskiego parku wstawić to:-D

















Ta szopka mnie zachwyciła - naprawdę:) Jest punktem, przy którym zatrzymują się wszyscy: mężczyźni, i kobiety, starzy, i młodzi, zabiegani, i odpoczywający wśród ogołoconych z liści drzew. Jest prosta, a przez to urocza - i może dlatego ma tylu wielbicieli:)
A obok dająca latem masę uciechy fontanna (to ta jasna plama po lewej stronie:) ):


Muszę się przyznać, że jak dla mnie Święta mogłyby już być:) Mamy wszystko: opłatki, wigilijną święcę, choinkę (w tym roku żywa w doniczce) i makowiec też (od mojej Mamy:) ). Ale, że to jeszcze nie dziś ani  nie jutro - drzewko wciąż jeszcze nieubrane w ogrodzie, a opłatki nieodpakowane w celofanie:) 
Czekanie jest najprzyjemniejsze:) Czuję się jak dziecko, które wie, co jest w pudełku a i tak z wrażenia dostaje gorączki:) A w tym wewnętrznym rozedrganiu zapodałam dziś przy śniadaniu: Przybieżeli do Betlejem pasterze, grają skocznie Dzieciąteczku na liże...
Pozostało bez komentarza:) 
Bo to jeszcze o kilkadziesiąt godzin za wcześnie:-D
A jutro będzie odsłona "Choinka":)

Skoro wczoraj była piosenka z piątku - to dziś musi być piosenka wg planu - na dziś. Więc pora na:


Jak można przeczytać w książeczce Kaczkowskiego, Hampton to: "Amerykański muzyk jazzowy (wibrafon, perkusja, fortepian), wokalista, kierownik orkiestry, także aktor." Jago życie było tak różnorodne, jak ilość instrumentów, którymi się posługiwał. Mieszkał w Chicago, Kalifornii, Nowym Jorku; współpracował z Luisem Amstrongiem i Bennym Goodmanem, by ostatecznie założyć swój własny zespół. "Najważniejszych nagrań orkiestra Hamptona dokonała do połowy lat 50." A jako ciekawostkę warto dodać, że "Hampton wystąpił w 10 filmach, przeważnie grając siebie, najważniejszy: A Song is Born (1948)."
Prezentowana tu piosenka została nagrana "(...) w Los Angeles 1 września 1945."

Komentarze