Chwalenie (się).
Dziś kilka spraw – taki życiowy misz-masz:)
Na początek o świeżym powietrzu:)
Wyszłam dziś z Bilbem na pierwszy poranny spacer (przed 7.) a tam
miła, przemiła, urocza wręcz niespodzianka - biały puch na tym, co do nocy było
zielone, mokre, błotniste a nawet brudne. Wreszcie się doczekałam - mamy
wytęskniony, dający tyle radości śnieg:)
I tak świat wygląda - wiem, zdjęcia kiepskie, bo aparatem, i z
marszu, i światło mdłe, ale uwieczniłam, co tak z rana radość sprawiło:
A to nasza świąteczna choinka – w domu wyglądała bajecznie i taka
też jest w ogrodzie. Wsadzona kiedy za oknem było sporo na plusie, więc może
się i przyjmie :)
Białą pogodą ja się cieszę i Bilbo się cieszy:) Dziś tarza się w
śniegu:) Ilekroć bym nie wyszła z domu – on albo leży w śniegu, albo leży w
śniegu i gromadzi kolejne gramy śniegu na swoim jakże uroczym nosie. Chciałam
mu zrobić kilka zdjęć w tej pokazowej pozie ale nie pozwolił – podchodziłam z telefonem a on nosem robił:
- Puch…
I śnieg odfruwał :)
Tym samym jest tylko zdjęcie Bilba w śniegu.
Skoro już wiecie, jak ładnie wyglądają moje przedmieścia w śniegu,
pochwalę się książkowymi zdobyczami. Oczywiście nie wszystkie są dla mnie (kto
odgadnie które dwie dla mamy:)?) ale i tak chcę się pochwalić:)
Dziś kurier przyniósł taki zestaw – wyprzedaż w ZNAKU okazała się
cudowna:) Gdyby nie ona, znów długo nic bym nie kupiła. Wszystkich zainteresowanych
odsyłam do strony Wydawnictwa – tam można porównać chwilowe ceny z tymi
stałymi: cenowy szok normalnie! A jak widać, ja mam i swoje ukochane ostatnio Ostatnie... i zawodowo wymagany Tischner:)
W ostatnie dni zdobyłam jeszcze: Słodki zapach brzoskwiń, W blasku diamentów, Sunset Park, Poniedziałkowe dzieci.
Żal mi tylko, że nie są to wersje tradycyjne: moje, papierowe i
takie pachnące tuszem drukarskim lub zużyciem.
A teraz pora na chwalenie innych.
Iza przysłała trzy meile takim samodzielnie wykonanym cudeńkiem – no, wygląda to niczym z bajki o wspomnianych już tu dziś Jasiu i Małgosi!!!!!!!!
Nie mogłam się powstrzymać i nie umieszczać tego tutaj!
A poniżej fragment listu z opisem powstania dzieła – usunęłam te
części, przy których mogłabym zostać posądzona o kryptoreklamę (no i poprawiłam
pisownię).
Gosia, domek ma wysokość 96 cm , szerokość 81/60 do
tego okno w dachu i komin.
Pomysł był abstrakcyjny, nawet nie wiedziałam, jak
to się robi, czysta improwizacja. Powstał z kartonów (…), kilkanaście ich pewnie,
wycinałam środki, z boków kleiłam umocnienia, żeby nie był giętki. Najpierw
poszły ściany boczne - ściana z
oknem i szybą: między dwa kartony wklejone są plastikowe arkusze do bindowania,
jak w skoroszycie. Komin: oklejony
zastygłą masą papierową. Cegiełki:
powycinane i przyklejone osobno, potem muśnięte białą farbą. Domek oklejony
okleiną, jak do parapetów. Wnętrze oklejone krepiną i różnokolorową bibułą.
Ptaki, biedronki etc namalowane i przyklejone. Brzegi domku na zewnątrz
oklejone dla stabilności dyktą – to niewykorzystane "tyły" do regału
i komody. Dach to czerwony brystol,
od szklanki odmalowałam dachówki, musnęłam białą farbą. Z płotkiem był problem, bo oklejałam go krepiną, a ona jest straszna
do klejenia...Gałka w płotku i okienku pochodzi ze starych szafek. Hmm...
To chyba tyle.
Nie jest to profesjonalna robota,
bo trzeba było po małych kosztach - najdrożej wyszło na klejach, bo zużyłam ich
kilka opakowań...Wykupiłam wszystkie w pewnym papierniczym:) Okleinę
miałam...Kartony gratis:) Chciałam dorobić karmniczek, parapety etc, ale mój
siostrzeniec ma dopiero dwa latka i to za drobne dla niego:)
Na dziś to tyle. Było o mnie,
moim psie i Izie co ma w dłoniach bajeczny wręcz talent. Jeśli wyczaruje coś
jeszcze – pokażę. Bo słyszałam coś o kartonowym samochodziku:)
Na dziś -
papa:)!!
Ja się ze śniegu niezbyt cieszę ;( no chyba, że ze względu na Gucia ;)
OdpowiedzUsuńGosiu, bo ten domek to płotek miał mieć jak z piernika:) bo się przypomniał czar marzeń i niebanalno - banalnych pomysłów z dzieciństwa...taka trochę leśna chatka miała być...no jak z bajki właśnie:)Thank You!!!!
OdpowiedzUsuńA Bilbo jest boski....:))))
OdpowiedzUsuńCzytałaś już może "Sunset Park"? Jeśli tak, to mam nadzieję, że pokusisz się o napisanie recenzji:) Od dawna mam chrapkę na tę książkę i z chęcią przeczytałabym parę słów na jej temat:)
OdpowiedzUsuńJej... przepraszam, że dopiero dziś, ale dawno nie odświeżałam starych wpisów:( Nie czytałam tego (jak i wielu innych, co na kupkach siedzą) ale liczę, że jak tylko złapię w żagle wiatr wolności braki nadrobię:):) Mnie też kusi, kusi...:):)
Usuń