Serialowo...

Kilka dni temu autorka Zielonej Cytryny (http://zielonacytryna.blogspot.com/) dokonała wyliczenia seriali, o których chciałaby zapomnieć tylko/aż po to, by móc je na nowo oglądnąć.
Ja też mam kilka takich tytułów. I drogą wstępu muszę zaznaczyć, że prezentowana tu kolejność jest przypadkowa!
To zaczynamy:)


1. Robin z Sherwood. Oczywiście z niezapomnianym M. Praedem i przejmującą muzyką zespołu CLANNAD! W całości ten serial oglądnęłam tylko raz – w dzieciństwie (wiem, że jedna z publicznych stacji telewizyjnych niedawno go powtórzyła, ale była to pora, kiedy niemożliwym było oglądanie przeze mnie TV) i do dziś czuję na plecach dreszczyk emocji, kiedy z pokrytego mgłą lasu wyłaniał się Herne myśliwy. I może wstyd się przyznać, ale dopiero w dorosłym życiu zrozumiałam co ta postać symbolizuje i jaki sens miało wprowadzenie magii do historii o legendarnym Robin Hoodzie. Może i jest naiwny, przewidywalny a od strony technicznej mało wiarygodny, ale jak na początek lat 80. miał rozmach. A moja sympatia nie zmalała nawet wtedy, kiedy charyzmatycznego Praeda zastąpił J. Connery (do dziś nie lubię, jak jedną postać gra kilku aktorów – jakoś identyfikuję postać z konkretnym wyglądem i później wszystko mi „się burzy”). 

źródło zdjęcia: 
http://www.google.pl/imgres?sa=X&biw=1280&bih=709&tbm=isch&tbnid=XYlM5_yJ6zQH0M:&imgrefurl=http://miko-art.blogspot.com/2011/01/robin-of-sherwood.html&docid=0xOoBPLe17xfdM&imgurl=http://img10.imageshack.us/img10/2755/dokument.jpg&w=1024&h=713&ei=PBQOU7CoMYnrswbZr4GQCQ&zoom=1&ved=0CH8QhBwwCQ

2. Opowieści z Narnii. Mam tu na myśli serial BBC (chyba?), odkryty przeze mnie mniej więcej w tym samym czasie co Ronin z… I to taki obraz, który potrafi nawet dorosłego porwać w świat niezwykłości, magii, bajki – a co dopiero odcisnąć się w myśli dziecka. Do dziś widzę te wielkie, rustykalne drzwi wiktoriańskiej szafy i lwią głowę, nieludzko wielkich olbrzymów i królów śpiących przy suto zastawionym stole. I jedyną rzeczą, z którą do dziś nie mogę się pogodzić (i nie jest to uwaga do serialu, lecz do samego autora cyklu!) to utożsamienie/zrównanie zła z zimą. Jako osoba kochająca zimę, nie wiem co w niej złego – ale duża jestem i rozumiem, że w tym miejscu Lewis uczynił odwołanie do pradawnych mitów (choćby o Persefonie), które jasno mówią, że kiedy władca podziemia bierze w posiadanie córkę matki-płodności, na ziemi życie umiera.  I jak Robin…, może jest to obraz naiwny i do przesady prosty, ale w moim przypadku sentyment królujeJ Na zakończenie: dobrym podsumowaniem może być taki komentarz znaleziony z YT (nie zmieniam zapisu): 19wrona83: jak to lecialo u nas w telewizji mialem kilka lat i na ferie u babci na wsi zawsze to ogladalismy. ten klimat przy piecu kaflowym na podworku kilkunastostopniowy mroz  ach kiedy to bylo.    
źródło zdjęcia: http://serialebrytyjskie.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?452086

3. Alf. O leczniczym wpływie tego „dzieła” (na moją psychikę) już pisałam i nie będę się powtarzać. Dość dodać, że śmiech jest najlepszym lekarstwem na wszelkie bolączkiJ!!










źródło zdjęcia po lewej str.:  http://gadzetomania.pl/2013/08/09/kultowe-seriale-lat-80-i-90-wybieramy-najlepszy-ankieta
źródło zdjęcia po prawej str.: http://www.alftv.com/community/viewtopic.php?p=14956

4. Domek na prerii. Kto nie pamięta historii prostej, prawej, oddanej pracy, przyjaznej drugiemu człowiekowi i wiernej przyjaźniom rodziny Ingallsów powinien rychło sobie przypomnieć – i ja też bym chciała. Bo przecież dziś niewiele jest seriali, które pokazują, jak można cieszyć się małym i mimo przeciwności losu być szczęśliwym. 

źródło zdjęcia: http://film.wp.pl/idGallery,4437,idPhoto,184956,title,Niezapomniane-seriale-Domek-na-prerii,galeria.html?ticaid=112462

5. Nieoczekiwana szansa. Trudno powiedzieć na ile to komedia, na ile obyczajówka a na ile obraz zbliżony do dramatu. Bo mamy tu nastolatkę (Lux), która zmęczona - a przede wszystkim rozczarowana – kolejnymi rodzinami zastępczymi postanawia się usamodzielnić. Ale może to być możliwe dopiero po prawnej zgodzie biologicznych rodziców. I w tym miejscu rozpoczyna się cała heca – od poszukiwań wspomnianych rodziców, przez uzyskanie odpowiedniej zgody po niekończące się rozrachunki z przeszłością. I gdyby nie seria śmiesznych sytuacji, dialogów, wyraziście rozrysowanych postaci (głównie Baze’go) byłoby to gorzkie świadectwo wystawione amerykańskim nastolatkom - i nie tylko im. 

źródło zdjęcia: http://www.filmweb.pl/serial/Druga+szansa-2010-501625

6. 6 stopni oddalenia. I to jest rzeczywiście film, którego uparcie, stale, wciąż, regularnie i niezłomnie poszukuję. Fabuła oparta jest wokół teorii, że sześć dowolnie wybranych osób - awet z takiej metropolii jak NYC - w finale są ze sobą powiązane znajomością z kimś, kto zna ich wszystkich (lub są ze sobą w jakiejś relacji). I nie ważne, czy są to osoby związane  policją, branżą PR, sztuką czy bez koneksji zawodowych. Właśnie wokół takiej zależności zbudowano fabułę serialu. Historia jest poprowadzona precyzyjnie, jawnie – ale drobniutkimi krokami - zmierza do jakiegoś celu. A finał może zaskoczyć. I wszystko to ubarwione jest pięknymi plenerami NY – a wiadomo, że na punkcie tego miasta mam jawnego świra.
źródło zdjęcia: http://www.filmweb.pl/serial/Sze%C5%9B%C4%87+stopni+oddalenia-2006-320842

7. Pacyfik. O rozmachu, randze, dokumentalizmie i wierności historii tego serialu nie trzeba przekonywać. Obraz, choć brutalny, dosadny (jak drastyczne są wojny) i wiarygodny, bez wątpienia wciąga a widz wciąż kibicuje bohaterom, przeżywając stratę każdego kolejnego. I nie wiem czy - swego czasu – głośno o nim było ze względu na narratora (T. Hanks), ale rozgłos był to słuszny.

źródło zdjęcia: http://czolg.blox.pl/2010/02/Pacyfik-nowy-serial-tworcow-Kompanii-Braci.html

8. Komisarz Winter. Jest to mój pierwszy szwedzki mini-serial oparty na słynnych skandynawskich kryminałach. Przyciągał mrocznym klimatem, niebanalnymi zagadkami oraz skrupulatnością w przedstawianiu mentalności, stylu życia, formowania się poglądów wśród Skandynawów. Choć to bardzo mroczny film z drastycznymi zbrodniami w roli głównej, jest też wiarygodnym obrazem życia Szwedów. W tej grupie są też takie tytuły, jak: Inspektor Irene…, Wallander, Z rubryki kryminalnej, brytyjska Viera i duński thriller polityczny Rząd. Po prostu żałuję, że je wszystkie już widziałam! 

źródło zdjęcia: http://peb.pl/obyczajowo-sensacyjne/1241947-komisarz-winter-kommissarie-winter-2010-tvrip.html

9. Niebezpieczne ujęcia – to tak na koniec powrót do lat 80. Bo kto się wtedy nie zachwycał pięknymi kobietami na wybiegu domu mody? Ich nieziemskimi kreacjami i szarmanckimi towarzyszami? A to wszystko dodatkowo zakrapiane kryminalną intrygą!

źródło zdjęcia: http://www.filmweb.pl/serial/Niebezpieczne+uj%C4%99cia-1984-97994

Z ręką na sercu muszę przyznać, że tytuły od numeru 1 do 4 tworzą sentymentalną wycieczkę w kraj dzieciństwa. Z perspektywy czasu widzę, ile w nich naiwności, sztuczności, chwilami udawanego patosu; widzę też, wachlarz skromnych środków, przy pomocy których były tworzone (Opowieści z... chwilami przypominają uwieczniony na taśmie spektakl telewizyjny - ograniczona przestrzeń, niewielka ilość statystów, ubogie plenery) - brak tu tego rozmachu goszczącego we współczesnych serialach. Ale czasem nie to jest najważniejsze - liczy się dobra zabawa, dobra energia, przygoda i wycieczka: nawet w głąb własnego serca i wspomnień:)  
I jak się Wam podoba moja lista:)?
Chętnie poznałabym waszą:):)
Miło by było stworzyć taki spis ulubionych blogowych seriali:)!!!! Może uda się:)??
Zachęcam do opowiadania mi (do 31.03.2014) o Waszych faworytach - a później ułożę z tego jakiś zbiór statystyk:). 
Może ktoś się przyłączy do zabawy:)  
Pozdrawiam wieczorową porą:)
M.

Komentarze

  1. Ach, cieszę się, że Cię zainspirowałam :P
    Ale kurza stopencja, nie widziałam żadnego z Twoich seriali!!! Kilka odcinków "Alfa" może, ale nic poza tym, co za wtopa :D "6 stopni oddalenia" brzmi jak coś, co mogłabym lubić. Wyklikaj sobie "Touch" na Filmweb :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Domek na premii i Alfa namiętnie oglądałam jako nastolatka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie witam u siebie:) Miło poznać Kolejnego Gościa:)
      Prawda, że namiętność bywała ogromna:-D? Może warto stworzyć taką serialową sentymentalną mapę przeszłości:)?

      Usuń
  3. Twój nr 1, to mój nr 1 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę:):)???? Jej... jak to dobrze się dowiedzieć, że nie tylko ja jestem sentymentalna i lubię odkurzać "starocie::) :-D

      Usuń
  4. Robina z Sherwood w tej całej magicznej, mrocznej osnowie wielbię i wielbić bede:) sama ścieżka dźwiękowa wzbudza nadal dreszcze...Serial mojego wieku dziecięco - dziewczęcego, z których to fascynacji pozostał obrazek z foto Michaela Praed'a z moim i kuzynki dopiskiem:I love You :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz