Z Tłustym Czwartkiem w roli głównej:)
Dziś będą dwie sprawy.
Po pierwsze: wczorajsze wieczorne harce Bilba – i jego Pana
(nie wiem, który wykazał się w nich większą aktywność i intensywniejszym
rozbrykaniemJ).
Z kolei później będzie o pączkachJ - pod warunkiem, że
wyjdą mi z oleju jako-tako sensowne i będę miała czym się pochwalić:-p…
A z harcami było tak: najpierw Bilbo zabrał z mojej szafki
gumkę, którą chwilę wcześniej zdjęłam z włosów i wyniósł do hollu na podłogę, po
czym - jak zwykle wieczorem - przyszedł do nas, kiedy już leżakowaliśmy (sama
nie wiem czy on to robi by posiedzieć razem z nami (wspólnie), czy chce
powiedzieć: „Dobranoc”, czy jest wiecznie głodny głaskania, czy chce nas
rozśmieszyć tym swoim szczeciniastym ogonem – grunt, że każdego dnia
przychodzi, wychodzi, znów przychodzi i wychodzi, i wraca i … - no, trwa to tak
z godzinę nawet:-D) i zaczął się uporczywie wpatrywać w P., który nocną już
porą „przypomniał” sobie, że trzeba na dziś poprawić konkretną kupkę
sprawdzianów. Kiedy wreszcie się od nich oderwał i łaskawie spojrzał na psa,
ten zaczął się łasić, ocierać o rękę P., i niebezpiecznie zbliżać do łóżka,
prosząc o codzienna porcję pieszczot. Tak to mniej więcej wyglądało (z góry
przepraszam za fatalną jakość zdjęć, ale w 90% chłopaki byli mega aktywni):
Później przyszła pora na przeciąganie się, poprawianie
futerka i szykowanie się do szaleństwa, które zaplanował sobie nasz piec –
nikogo o tym wcześniej oczywiście nie informując.
Samo szaleństwo wyglądało tak: było szarpanie za rękę, lizanie dłoni,
podgryzanie nadgarstków, a nawet próby wyjścia na łóżko – a wszystko po to, by
móc się bawić, bawić i bawić, by było fajnie, by prowadzić wojnę podjazdową z
P., by szaleństwo trwało. Po chwili wytchnienia i regeneracji sił, nastąpił
kolejny „atak”. W efekcie: przesunął nocną szafę, zwichrzył dywanik, rozrzucił
buty P. i nie miał zamiaru się uspokoić. Na zdjęciach te zawody w przeciąganie wyglądają
groźnie, ale wszystko zakrapiane było mruczeniem, piszczeniem i wzdychaniem
szczęśliwego psiaka – grunt to dobra zabawaJ :-D
Pokaż co tam masz, pokaż, pokaż - też chcę zobaczyć:)
Oj, zmęczyłem się bardzo:)
I rundę druga czas zacząć:)
A może i dla mnie się tu miejsce znajdzie:)?
O, jak mi dobrze:)
Przed snem trzeba się wyciszyć:)
A oto mój piesek okiem mojego telefonu:
A o pączkach MOŻE
będzie późniejJ
OK, jest 21.30 i mogę pochwalić się moimi dzisiejszymi wypiekami:
OK, jest 21.30 i mogę pochwalić się moimi dzisiejszymi wypiekami:
Muszę przyznać, że te moje minipączki i serowe ciastka wyszły naprawdę smaczne:) Do tego stopnia, że przez całe popołudnie dzieliłam się nimi z innymi (a to i tak nie koniec - jutro jadę z nimi do mamy:)) więc Wy możecie je ujrzeć dopiero teraz...
Miłej i spokojnej nocy!
M.
Jaka to bestia :)
OdpowiedzUsuńWcale nie bestia:) Kochany jest:) Przy nim wiem, że żyję:)
Usuń