Bibliotecznie!

Moje ostatnie rozluźnienie związane jest nie z błogim lenistwem lecz ze wzmożoną pracą około-zawodową. Tym samym nie pozostaje mi nic innego, jak wędrować do biblioteki w poszukiwaniu właściwych pozycji. I dziś właśnie był dzień takich wędrówek.
Przeglądnięte już wcześniej te oto pozycje



zapakowałam do przepastnej torby i zaopatrzona w odpowiednią ilość sygnatur innych tytułów,


                           

udałam się w wiadomym kierunku.
Tam najpierw przez godzinę okupowałam dział wypożyczeń: musiałem przecież sprawdzić, czy aby pozycja mi odpowiada:) A i los chciał, że Pracownicy byli dla mnie bardzo wyrozumiali i nawet nie dziwili się za bardzo (aby na pewno?) moim rytuałom około-książkowym:) Kiedy uznałam, że w wypożyczalni nic już po mnie, postanowiłam zorganizować czas Pani z czytelni. I tam w sumie wszystko się powtórzyło: i akcja z rewersami, i oczekiwanie na książki, i wreszcie przeglądanie ich zawartości i decydowanie, nad którymi warto się pochylić a nad którymi niekoniecznie. 
Tym sposobem najbardziej zaintrygowały mnie (od razu mówię, że Filozofię historii... przeglądnęłam dla własnej przyjemności:)):


W sumie na terenie SBP spędziłam sporo ponad 2 godziny. I na pewno zostałam zapamiętana przez pracowników wypożyczalni, czytelni, i punktu ksero też:-D
A tym, co ostatecznie do domu przyniosłam, są:


Tak, wiem - w dużej mierze to opracowania i szkice teoretyczne! Naukowe analizy i wywody! Zero polotu i fantazji...
Ale zauważcie - jest i Capote:) W wersji mini, torebkowej i podręcznej:) W sam raz do autobusu:)

Komentarze