W czasie deszczu dzieci się nudzą...

... i kombinują co tu ze sobą zrobić. Ja wykorzystuję swój niezawodny sposób - czytam co popadnie i oglądam stare seriale, a Bilbo... No, cóż - sami popatrzcie... On ma swój sposób na niekończący się, zimny, przeszywający deszcz...






















                                             
("Jak widać, za oknem nic się nie zmieniło")     









("Mam już dość")



                                             








("Za poduszkę może nawet futryna posłużyć")


A na koniec kilka perełek z Bilbem w roli głównej: Jako pierwsze zdjęcia z cyklu: Mam już dość, a później zabawa w "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" - gdzie jest Bilbo:)?




(A widzicie te pijane deszczem oczka:)?)

I oto zdjęcia z cyklu zabawowego:

Już na sam koniec kilka zdjęć z mojego ogródeczka - ostatnie, jakie  udało mi się zrobić przed tym deszczowym nalotem... 
Czujemy się tu wodą osaczeni - ogród tak cudnie przeze mnie i ogrodników zagospodarowany tonie, kwiaty doniczkowe pływają (schowanie ich pod dach nie na wiele się zdało - woda niesina wiatrem tak zacina, że nawet pod tam dociera), drogą płynie woda - chłopaki chodzą z łopatami i poprawiają przepustowość, a w centrum miasta widziałam wypływającą ze studzienki fontannę - woda się w niej już nie mieści...
Ot uroki miasta w którym spotykają się trzy górskie rzeki...


Wszystkich serdecznie pozdrawiam:)! 
Jutro już będzie o książce:):)

Komentarze

  1. Moje psy są szczęśliwe i pełne energii niezależnie od pogody. Nie mogę więc nawet na chwilę się od nich odpędzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój za mną też chodzi - tzn. toczy się/sunie - wszędzie, krok w krok, ale tylko po to, by zaglądnąć do mojego talerza lub po prostu nie leżeć w samotności:) Bo najbardziej, co kocha to ucieczki (z którymi trzeba walczyć, psa kontrolować i cały czas mieć na oku) - a mnie to ogromnie zasmuca...

      Usuń
  2. Świetny pomysł psiaka na kiepską pogodę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaa, zawsze marzył mi się husky <3 :))) Cudowny jest!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie husky, a Alaskan Malamute:) - niektórzy twierdzą, żr to koledzy, ale jako ignorantka widzę w nich bliskich kuzynów:) Ale tak - kochany jest:) Dziś, w imię miłości, prawie sforsował drzwi do kotłowni - tak bardzo chciał być z nami, a nie samotnie przechodzić "po-deszczową" kwarantannę:)

      Usuń
  4. Jaaaaa! jak to możliwe, że już ci tyle pozakwitało kwiatów? o liliach to mogę pomarzyć, ani widu, ani słychu jeszcze :) pięknie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz