Cztery...

Całkiem dobre, ciekawe i przejmujące filmy oglądnęłam w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Jak dla mnie (a nie jestem znawcą kina, nie umiem mówić o filmach filmowym językiem, obrazy oceniam kluczem: podoba mi się, dotyka mnie - lub nie) są to filmy niszowe, nie trafiające do licznego grona odbiorców, pozbawione wielkiej, hucznej kampanii reklamowej, ale mocne - mają w sobie coś, co mnie przy nich zatrzymało, co sprawia, że o nich myślę, a przy jednemu nawet mój Mąż poświecił wczorajsze popołudnie.
Ten pierwszy może jest, a może nie jest, na faktach - jest w nim coś, co każe się nad tą kwestią zastanowić (jedno z ostatnich zdań, podane już przez narratora), ale nie chciałam sobie wrażeń zepsuć szperaniem po sieci, więc rozstrzygnięcie poziomu faktograficznego pozostawiam sobie na później. Na pewno jest klimatyczny, nastrojowy i trzymający w napięciu, a już sam tytuł powie, kto jest głównym bohaterem:


Trzeci - oglądnięty właśnie wczoraj - ma w sobie uwielbianą przeze mnie retrospekcje. Akcja rozgrywa się na trzech płaszczyznach - a kluczem do nich jest nie tyle człowiek, co rzecz - książka; to ona jest główną postacią, o niej opowiadają wszystkie płaszczyzny czasowe, o nią toczy się bój, ona ma silę sprawczą niszczyciela, miażdżącego wszystko, co ją przyćmiewa. A autor? kimże jest autor? To w sumie chyba nieważne...


O tym z kolei nie umiem nic napisać - jest tak pełen emocji, zawirowań, napięcia, że mówienie, że akcja toczy się podczas drugiej wojny światowej, że opowiada o trójce starych znajomych uwikłanych w miłosny trójkąt, że wszystko sprowadza się do zazdrości, a przyjaźń okazuje się silniejsza od pożądania,  to wciąż za mało; to w sumie mówienie nic o tym obrazie. Trzeba zobaczyć:


A na koniec zostawiłam pewnego dość ekscentrycznego, zafascynowanego swoją pracą - nie, nie pracą: eksponatami, z którymi w niej obcuje - pana. Do czasu, aż poznaje bardziej od siebie zdziwaczałą spadkobierczynię starej miejskiej rezydencji, skupia się na tajnikach domu aukcyjnego, wycenie dzieł sztuki i licznych licytacjach. Dopiero ta młoda dama, jej fobia i kryjąca się za nią tajemniczość każą bohaterowi wyjść ze swojej cennej szklanej kuli. Ale czy to mu się opłaci?


Jeśli jeszcze nie oglądaliście - polecam.
Nie są to może banalne opowiastki, takie w sam raz na popołudnie pod gruszą ze szklanką udekorowaną palemką, ale mogą aspirować do roli tych, które się oglądnie i na długo zapamięta.

Komentarze

  1. Bardzo mało oglądam. W TV minimalnie. Czasem coś na komputerze.
    Muszę tez napisać o tych, które ostatnio oglądnęłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz koniecznie!! W TV ja też mało - a jeśli już to całkiem przypadkiem, jak te pokazywane powyżej:)

      Usuń
  2. Ostatnio wolę seriale, ale będę pamiętała o tych filmach, gdyby mnie naszła ochota :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie cztery przedstawione przez Ciebie filmy bardzo mnie zaciekawiły. Zapiszę je gdzieś sobie i w wolnej chwili obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalię Oreiro to ja tylko z dzieciństwa pamiętam ze "Zbuntowanego anioła" :) Ostatnio jakieś tam filmy oglądam (wczoraj na przykład "Dziewiąte wrota"), więc fajnie, że polecasz konkretne tytuły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do "Dziewiątych..." czasem wracam - lubię ten film, a Oreiro w tym kinowym niczym nie przypomina tamtej zwariowanej służącej - nawet miny, gesty ma inne:)

      Usuń
  5. I w sumie nic nie oglądałam, mam wrażenie, że jednak mój gust filmowy jest dość męski - lubię dobrą sensację, thriller, trochę bijatyki, fantastyczne postacie, ale nie mówię nie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz