Starano się nawet nie wypowiadać jego imienia. (s. 163)

     
    Parandowski pisał o nim, że nocą „(…) złotym nożem odcina konającemu pukiel włosów. W ten sposób (…) człowieka (…) na zawsze odrywa od ziemi”.
      Władał życiem i śmiercią - miał moc brania życia, jak i darowania go (wystarczy wspomnieć los żony Admetosa). Chętnie sięgał po bogactwo, ale i nie pogardził losem choćby najbiedniejszego. Brał co jego i co chciał, by jego było. Typując, kierował się własnym upodobaniem i „zachcianką”. Nie znał litości i współczucia. Ból innych był chlebem powszednim – refleksji nad nim nie uprawiał. Takim był – i tak postrzegam – Tanatos: syn Nocy, bóg śmierci. 
      Jego współczesna interpretacją jest postać głównego bohatera „Odpływu” – tak, bo ja wciąż o tej powieści. Gdziekolwiek Chris się pojawia – wcześniej czy później - wprowadza zamęt i spustoszenie. Pozornie banalny i niepozorny – a potrafił przewrócić (wręcz zniszczyć) niejedno życie. Niczym mitologiczny Tanatos po cichu i niepostrzeżenie zadawał cios. I być może działał tak samo przemyślanie i precyzyjnie. 
      Kto wie? Toż to dziwny człowiek - ten fikcyjny Chris.  
Zdjęcia pochodzą ze strony: http://cmentarium.sowa.website.pl/Sztuka/Anioly05a.html.
Źródło cytatów: J. Parandowski, Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Londyn, s. 161-162, passim; s. 163.  

Komentarze

Prześlij komentarz