Co skrywa szuflada? - cz. 3.
Kwiecień to zdecydowanie nie jest mój blogowy (i książkowy) miesiąc.
Zakładając Zielono Mi… nie sądziłam, że kiedyś może przyjść czas takiej
posuchy, milczenia, niepublikowania, nie opowiadania o tym, co literackiego się
koło mnie dzieje i zaniedbywania bliskich mi blogów. Początkowo kwiecień zdominowało
przedświąteczne (i świąteczne) napięcie, później był czas rozliczania się z
grupami maturzystów, a tuż po nim przyszły dni odchwaszczania autorsko
komponowanej „skarpki” i sadzenia innych skarbów. To już za mną. Ale, że w
połowie maja znów jadę „na podbój” Rzeszowa (już z nerwów aż się trzęsę i
katastroficzne wizje głowę osaczają) trzeba mi się jakoś przygotować i
wewnętrznie skupić – więc Zielono Mi… wciąż ode mnie odpoczywa…
Ale dziś choć to mogę pokazać – ostatnia odsłona z cyklu Co
skrywa szuflada? Tekst ten – pewnie wielce nudny, dość powierzchowny – stał się
przyczynkiem do powstania znacznie dłuższego, szczegółowszego i bardziej zdyscyplinowanego
(później opublikowany tu). To naprawdę niesamowite jak 4 strony maszynopisu
mogą rozróść się do 17:) Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać – zapraszam!
ŻYCIE WSZCZEPIONE W ŚMIERĆ. O SYMBOLACH W POEZJI HALINY POŚWIATOWSKIEJ
Umierając w wieku 32 lat, pozostawiła
po sobie Halina Poświatowska - młoda pracownica naukowa Katedry Filozofii
Przyrody Uniwersytetu Jagiellońskiego - plik tłumaczeń z francuskiego i hiszpańskiego,
jak i notatki przygotowywane na kolejne ćwiczenia ze studentami. Jednak jej
spuściznę intelektualną stanowi przede wszystkim pokaźny zbór poezji oraz prozy
poetyckiej. Przedstawiając przy pomocy metafor i omówień poetyckich głębię,
czar i urok kobiecości, swoją fizyczną ułomność zakorzenioną w chorobie serca oraz
duchową siłę, odwoływała się poetka niejednokrotnie do różnorakich symboli
głęboko osadzonych w kulturze.
Mając na uwadze, że obraz i idea
symbolu są nierozłącznymi elementami, uczyniła z nich podstawę poezji. Tym
samym traktuje symbol, jako stały przekład, który uzupełnia tłumaczenie danej
treści; jako wskazówkę do rozumienia zachowań i postaw ludzkich: wskazówkę porządkującą
i wprowadzającą trwały punkt, kładącą kres chaosowi[1].
Zasady te znaleźć można w poniższym
wierszu:
***
dlaczego nie
drzewem
drzewo o
krwiobiegu złotym
tak samo pnie
się wzwyż
zachłannie
rośnie
dojrzewa
w skupieniu
w nagrzane
słońcem południe
rodzi
jesienią
odrzuca
pamięć lata
porywczym
rekom wiatru
oddając liści
sierść
ekshibicjonizm
drzewa
i doskonała
pod mym łokciem
kiedy piszę –
śmierć[2]
W jakiej to sytuacji cytowany wiersz
stawia czytelnika? Co to za stan staje się tu myślą przewodnią? Operuje on
opisem, analizą, czy refleksją? - a może wszystkiego po trochu?
Bo oto przedstawia podmiot liryczny
sytuację drzewa. W jego mniemaniu drzewo takie cechuje determinacja
życia, jego siła i pragnienie, potrzeba przetrwania – oraz trwania w ogóle:
pnie się to drzewo, rośnie dojrzewa, rodzi i pozwala, by ten „krwiobieg złoty”
wciąż w nim tętnił. A czym jest drzewo samo w sobie?
Dorobek kultury uczynił z niego
symbol podpory świata, wzrostu, odnowy, odrodzenia, wiosny, niewyczerpanej
płodności, zwycięstwa życia nad śmiercią, siły życiowej, wyczekiwanego
spełnienia kresu czasów, odnawiania sił witalnych, nieśmiertelności. Samotne
drzewo, jak to przytoczone w wierszu, przywołuje na myśl sacrum: odtwarza zasady funkcjonowania świata - obowiązujące na
jego początku; staje się jego osią łączącą sfery Kosmosu, jak również odzwierciedla
ono rozum, poznanie, wiedzę, mądrość, wiadomość, czym zmienia stan świata i
status człowieka[3].
Drzewo w przytoczonym wierszu jest esencją
życia: pnie się, wzrasta stara się osiągnąć wyżynę, górę, która sama w
sobie jest kolejną osią i podstawą świata - sprzyjając skupieniu i medytacji,
umożliwia ona zdobycie wiedzy pełnej, przekraczającej tę codzienną, a takie
wzrastanie, osiąganie góry odzwierciedla drogę ku świętości – ale również i
śmierci[4].
Będąc źródłem mądrości, siły
witalnej, nieśmiertelności, stanowiąc - wespół z górą – oś świata, staje się
drzewo obrazem jednego z podstawowych ludzkich instynktów – życia. Życie,
opisywanego przez poetkę drzewa, wyznacza i dopełnia słońce. Staje się
ono symbolem boga, dobra, inteligencji, nowego początku i życiowej zasady;
pozwala rosnąć, rodzić a jesienią gubić liście, obumierać i oddawać się śmierci
- by każdorazowo życiem ją pokonywać[5]. Wraz
z innymi symbolami potęguje ono znaczenie życia, pogoni za nimi, zachłannego
pragnienia go, a nawet zatrzymania za wszelką cenę. Jak drzewo i góra, jest
słonce w poezji Poświatowskiej wyrazicielem sensu życia i bezustannej jej
potrzeby w odgadnięciu jego sedna. Uruchamiając szereg symboli, nadała poetka
życiu znaczenie uniwersalne, totalne i nadrzędne – to symbole mówią tu o sile i
zaborczości życia.
Mając krwiobieg, rodząc,
dojrzewając, dostępując mądrości, rozpościerając się między życiem a śmiercią, stało
się drzewo odzwierciedleniem człowieka, jego literackim obrazem. Dotknęła tym
samym poetka żywego w kulturze zjawiska antropomorfizacji[6] -
materii przypisała cechy ludzkie. Wykreowany człowiek - drzewo prezentuje siłę,
energię, pragnienie życia i zachłanność poznawania swej drogi – pomimo wiedzy,
że u jej kresu musi się „zgubić liście”; posiadając „korzenie”, czuje chęć głębszego,
mocniejszego i pełniejszego dostępowania upragnionego życia.
Jako nieuleczalnie chora na serce,
przeczuwała poetka, że człowiek kieruje się głodem życia, całkowitą jego
potrzebą i pragnieniem odczuwania go każdym włóknem swego ciała. Opisując
drzewo – człowieka, zagłębionego w płaszczyznę symboli życia oraz motywowanego
wartościami witalnymi, odważyła się poetka opisać siebie i zaprezentować swe najintymniejsze
myśli. Dzięki nim wnioskujemy, że życie ma dla niej najwyższą wartość - staje
się niemal bogiem. Swym uwielbieniem i pochwałą podkreśla jego nadrzędność nad
innymi potrzebami, a nade wszystko nad instynktami[7]. Zachłanność
drzewa jest jej zachłannością, a nagość drzewa, wobec przestrzeni życia, jest
jej nagością. Dokonując afirmacji życia, zgadza się na śmierć – poetka świadoma
jest ich współistnienia, symbiozy, niczym nierozerwalnej więzi.
W innym utworze można przeczytać:
***
zamknij oczy
położę palce
na opornych powiekach
zaśnij
tak wiatr
pieści
nieruchome drzewa
oczekujące głucho
najlżejszego z pocałunków
śmierci[8]
Według Poświatowskiej
życie otrzymuje wartość we współistnieniu ze śmiercią, jego doskonały kształt
dopełnia się poprzez znienawidzoną śmierć – śmierć, w cieniu której przebiegło
całe życie poetki[9].
Takim
rozumieniem wszczepia się ona w Dilthey’owskie pojmowanie życia. Twierdził on,
że totalność życia obecna jest w ludzkim rozumie, który kształtuje też nasycone
życiem związki duchowe. Kierowane rozumem życie pozwala doświadczać przyczyn
indywiduacji[10], jak i form jego
doświadczenia wewnętrznego, a samego człowieka nazywa Dilthey częścią składową
społeczeństwa[11].
Rozum, dusza
i jednostkowość, motywowane według Dilthey’a życiem, w poezji Poświatowskiej podporządkowane
są sile, ekspansji i nadrzędnej wartości tegoż życia. Los jej indywidualnego,
rozumującego drzewa, jak i los człowieka nasyconego związkami duchowymi,
kierowane są przez to samo życie. To ono nadaje kształt, formę i granice temu,
co indywidualne, osobiste i samoistne. Dążące do zdobycia wiedzy, poznania i
uchwycenie życia, drzewo z poezji Poświatowskiej, jak i człowiek z filozofii
Dilthey’a, podporządkowani są tym samym regułą – wszczepienia w życie
zewnętrzne i wewnętrzne, bez względu na przeżycia i doświadczenia.
Wespół z
Dilthey’em uważa Poświatowska ,
że świadomość przeżycia, jego istnienie i zawartość stanowią dla człowieka
jedność[12]. Tym
samym życie jest całością konstytuowaną przez relacje wszystkich części: tworzą
one ogląd przebiegu życia, wiedzę na jego temat i wszystkie są w nim zawarte,
nadając mu realności. Przeżycia z kolei pozwalają postrzegać życie jako coś
pojedynczego, jednorazowego i własnego[13].
Dlatego też rozumie Poświatowska swe osobiste życie jako twór zbudowany z
pojedynczych „cegiełek” pełnych pasji, namiętności i głodu tegoż właśnie życia,
doświadczania go za wszelką cenę i wszelkimi zmysłami. Natomiast niegasnąca
świadomość zbliżającej się, czyhającej śmierci, nadała temu życiu
nierozerwalną, spójną całość, przepełnioną tętniącym witalizmem.
Analizując przyczyny
indywiduacji i przeżycia, dotknął Dilthey również problemu ekspresji życia. Dla
niego ekspresja to zarówno wypowiedź zawierająca sądy lub znaczenia, jak i
wypowiedź, będąca wyrazem życia duchowego i czyniąca je zrozumiałym. Odwołując
się do przeżyć, uważa Dilthey, że taka ekspresja czerpie „siły” ze struktury
duchowej i jej głębin, a używając przy tym rozumu czyni je autentycznymi[14].
Również do tego spostrzeżenia Poświatowska się odniosła. Dla niej ekspresja to
nic innego jak kolejna z możliwości wyrażenie swojej zachłannej postawy wobec
życia. Używając ekspresji, jej niegasnące siły duchowe, siły życia i jego ludzki
głód, mogą to życie poznawać, bezustannie pragnąc i zdobywać. Autentyczna
ekspresja przeżyć, podkreślana witalizmem symboli, pozwala Poświatowskiej głębiej,
pełniej i ciągle doświadczać życia, którego głód nigdy nie wydaje się być
zaspokojony.
Budując
obraz poetycki z wielorakich symboli, udowodniła poetka, że życie to nic
innego, jak dwupłaszczyznowy twór zachłannie pragnący przeżywać siebie samego. I
jest to również twór umożliwiający, wespół z przeżyciami, rozumienie
pojedynczej osobowości i systematyzowania wiedzy na jej temat[15].
Dała tym samym poetka do zrozumienia, że ona i zachłanne, totalne pragnienie
życia to nierozerwalna jedność – nawet jeżeli ma się do czynienia z życiem całkowicie
wszczepionym w śmierć. Życie dla niej to jedna z najpełniejszych i najbardziej
wiarygodnych możliwości poznawania i doświadczania siebie, wychodzenia poza
własne słabości i ułomności – jednym słowem: to najdoskonalsza z metod pozostawienia
śladu własnego istnienia oraz wielkości tego istnienia. A o takim doświadczaniu
życia nie można pisa inaczej, jak słowami:
***
Żyj
– mówiłeś – jesteś promieniem słońca schwytanym w barwę kwiatu. Jesteś miękkim
dotykiem skrzydeł pszczoły jesteś wąskim źdźbłem trawy brzękiem chrabąszcza –
mówiłeś – żyj (…)[16].
[1] Por.:
Encyklopedia szkolna. Literatura i nauka
o języku, pod red. A. Makowieckiego, Warszawa 1999,
s. 732–733; S. Freud, Wstęp do psychoanalizy, tłum. z j. niem. K. Obuchowski, Warszawa 2000, s. 159; Z. Rosińska, Jung, Warszawa 1982, s. 74; M. Eliade, Sacrum i profanum. O istocie religijności, tłum. z j. franc. R. Reszke, Warszawa 1996, s. 21; A.P. Kowalski, Symbole w kulturze archaicznej, Pozna 1999, s. 26 – 28.
s. 732–733; S. Freud, Wstęp do psychoanalizy, tłum. z j. niem. K. Obuchowski, Warszawa 2000, s. 159; Z. Rosińska, Jung, Warszawa 1982, s. 74; M. Eliade, Sacrum i profanum. O istocie religijności, tłum. z j. franc. R. Reszke, Warszawa 1996, s. 21; A.P. Kowalski, Symbole w kulturze archaicznej, Pozna 1999, s. 26 – 28.
[2] H.
Poświatowska, Wiersze wszystkie,
Kraków 2007, s. 143.
[3] Por. Leksykon symboli, opr. M.
Oesterreicher-Mollwo, przekł. J. Prokopiuk, Warszawa 1992, s. 33 – 36; P.
Kowalski, Leksykon znaki świata. Omen.
Przesąd. Znaczenie, Warszawa – Wrocław 1998, s. 94 – 101, W. Kopaliński, Słownik, symboli, Warszawa 1990, s. 71 –
75.
[4] Por.
P. Kowalski, op. cit., s. 141 – 149.
[5] Por. Leksykon…, op. cit., s. 32, s. 146 – 147.
[6] Por.
tamże, s. 34.
[7] Por.
H. Poświatowska, Wiersze wybrane,
Warszawa 1975, s. 217.
[8] H.
Poświatowska, Wiersze wszystkie, op.
cit., s. 114.
[9] Por.
H. Poświatowska, Wiersze wszystkie,
op. cit., s. 339.
[10] Por. W. Dilthey, Wybór pism, tłum. K.
Krzemieniowa, (w:) Z. Kuderowicz, Dilthey,
Warszawa 1987, s. 191 – 195.
[11] Por.
tamże, s. 196 – 203.
[12] Por.
tamże, s. 200.
[13] Por.
tamże, s. 206.
[14] Por.
tamże, s. 216.
[15] Por.
tamże, s. 209.
[16] H.
Poświatowska, Wiersze wszystkie, op.
cit., s. 449.
Jest też w pierwszym wierszu delikatna skarga: dlaczego nie drzewem... Wstrząsający jest utwór, gdy zna się okoliczności życia poetki. Ciężko jest nawet myśleć, że w tak młodym wieku musiała obłaskawiać śmierć...
OdpowiedzUsuń