„Ciesze się, że nie urodziłem się przed odkryciem herbaty.” (William Gladstone)
Dawno, dawno temu, jeszcze w ubiegłym roku pewna cudnie
operująca metaforą, szykiem przestawnym i aluzjami FIBULA z Myśli Rozrzuconych
zaprosiła mnie do zabawy „tea book tag” – bo przecież niektórzy nie wyobrażają
sobie wyśmienitej książki bez wybornej herbaty:-) Poproszona o swoje
skojarzenia podaję je tu-oto (wiem, że z całkiem sporym poślizgiem, ale są – o nominacji
nie zapomniałam…).
CZARNA HERBATA, CZYLI TWÓJ ULUBIONY KLASYK
Dla każdego, kto tu choć sporadycznie zagląda (lub
choć trochę mnie zna), nie będzie zaskoczeniem, że to oczywiście „Mistrz i
Małgorzata” Bułhakowa. Mam swój egzemplarz powieści (trochę już sfatygowany),
ale marzy mi się wydanie od Muzy z zaznaczonymi ocenzurowanymi fragmentami.
ZIELONA HERBATA, CZYLI KSIĄŻKA TAK NUDNA, ŻE PRZY JEJ
CZYTANIU ZASYPIASZ
Dawno takiej nie czytałam. Jestem na tyle świadomym
czytelnikiem, znam swoje upodobania, że dawno nie trafiłam na książkę, która
mnie znużyła.
CZERWONA HERBATA PU-ERH, CZYLI KSIĄŻKA, KTÓREJ
BOHATEROWIE SIĘ PRZEMIESZCZAJĄ
Tu mam nietypowe skojarzenie. Bo myślę o bohaterze „ukrytym”,
który nie mówi wprost, nie mówi o sobie, nie pokazuje swojego świata, a świat
innych bohaterów - często zbiorowych. Taką sytuację spotkamy w „Imperium” Kapuścińskiego.
Autor-narrator i bohater w jednym, jak na rasowy reportaż przystało, opowiada o
przemierzanych przez siebie krainach, regionach i ich mieszkańcach– tym razem o
tym, co tworzyło ZSRR.
OOLONG, CZYLI KSIĄŻKA, KTÓREJ POŚWIĘCA SIĘ ZBYT MAŁO UWAGI
Tu muszę powtórzyć za Fibilą – wg mnie to nie powieść
a jeden z rodzajów literackich: liryka. Zbyt mało się poezję propaguje, zbyt
mało się o poezji mówi i zbyt mało ludzi próbuje zrozumieć jej język, styl
przekazu. Bo przecież ja sama w tej materii ograniczam się do kilku raptem
nazwisk.
To zdecydowanie wg mnie „Pięćdziesiąt twarzy…”. Ten
tytuł najdobitniej pokazuje, że popularność nie idzie w parze z jakością,
polotem, poziomem językowym czy warsztatem pisarskim. Nie znalazłam w niej nic,
co przemawiałoby na jej korzyść i co mogłoby przyczynić się do popularności.
YERBA MATE, CZYLI KSIĄŻKA, PRZY KTÓREJ TRZEBA
PRZEBRNĄĆ PRZEZ PIERWSZE ROZDZIAŁY, ABY AKCJA SIĘ ROZWINĘŁA
Myślę, że to „przechodzenie przez pierwsze rozdziały”
u każdego czytelnika przebiega inaczej. Całkiem niedawno miałam problem z „Próbą”.
Nie mogłam „się przegryźć”, wejść w rytm narracji, we fragmentaryczność,
przeskoki… Ale jak już się oswoiłam ze specyfiką opowiadania… :-)
HERBATA ZIOŁOWA, CZYLI KSIĄŻKA, KTÓRĄ CZYTNO CI NA
DOBRANOC
Były dwie: „Bajki samograjki” i „Wesołe historie”. I
tato jeszcze z pamięci mówił „Ballady i romanse” Mickiewicza – szczególnym
uczuciem darzył „Trzech Budrysów” i „Powrót taty”:-)
HERBATA OWOCOWA, CZYLI TWOJA ULUBIONA LEKKA KSIĄŻKA
Tyyyyleee ich, że…. ;-)
ICE TEA, CZYLI KSIĄŻKA, KTÓRA ZMROZIŁĄ CI KREW
WŻYŁACH
Powszechnie wiadomo, że nie lubuję się w horrorach i
książkach grozy. W moim przypadku więc zmrożenie może nastąpić albo przez
wstrząs emocjonalny – bo opowieść tak poruszy i rozedrga uczucia, albo
intelektualny – bo dowiem się rzeczy, o których nie miałam pojęcia/łuski
niewiedzy mi opadną… Taki szok na pewno przeżyłam przy czytaniu wspomnianego tu
już „Imperium”. Niby o wszystkim wiedziałam, niby świadomość historyczną mam,
ale Kapuściński tak wszystko opowiedział, takich świadków przywołał, że nie
mogłam tych treści na sucho przyjąć.
Mam nadzieję, że moje opowieści okazały się ciekawe i
niezbyt autotematyczne: swoją osobą nie chcę zanudzić - prędzej zamęczyć mówieniem
o książkach:-)
A jakie by były Wasze typy:)? Zapraszam do zabawy:)
U mnie już wnet wzmianka o kawowych tytułach – za wzorem Zwiedzam
Wszechświat:-)
Do
przeczytania:-)
Zdjęcia pochodzą ze stron:
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/zielona-herbata-wlasciwosci-zdrowotne-sposoby-parzenia-gatunki/hprq3
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/zielona-herbata-wlasciwosci-zdrowotne-sposoby-parzenia-gatunki/mt7ej
http://herbata.bialystok.pl/zalety-picia-herbaty/
Gosiu, cieszę się, że przyłączyłaś się do zabawy, w którą i ja zostałam wciągnięta, bo przy okazji - przez książki - trochę odsłoniłaś siebie. :-)
OdpowiedzUsuń"Imperium" i mnie swego czasu porwało.
Bardzo mi się spodobał pomysł recytowania Mickiewicza (brawo dla Twego taty!).
"Mistrza i Małgorzatę" czytałam dawno, w liceum, ale kilka miesięcy temu można było posłuchać interpretacji M. Kondrata w Dwójce (nie słyszałam wszystkich 50 odcinków, ale część - tak). Zdaje się, że było dostępne też online, ale chyba już nie ma. http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1068110,Michail-Bulhakow-%E2%80%93-mistrz-niedoceniony-za-zycia
PS Dziękuję za miłosłów!
Coś mi się linki poprzestawiały. Miało być to: http://www.polskieradio.pl/8/4346/Artykul/1494079,50-x-Mistrz-i-Malgorzata-Czyta-Marek-Kondrat
Usuń