Musiała się dopiero zakochać, poznać ból istnienia. (s. 68)
Przetasowania, jakie nastąpiły w
Europie po rozpadzie ZSRR, upadku Muru
Berlińskiego, stopniowym (ale nie bezkrwawym) rozkładzie Jugosławii sprawiły,
że ludzkie masy przemieszczały się ze wschodu na zachód i czasem – choć bardzo
rzadko – w odwrotnym kierunku. I właśnie to zjawisko migracji jest odległym –
ale wyczuwalnym i dość istotnym – tłem ostatniej powieści Vensy Goldsworthy.
W
jej „Gorskim” posiadające różny status majątkowy i prezentujące różne profesje postacie
na przykład z Bułagarii, Serbii, Rosji, Czarnogóry dość przypadkowo spotykają
się w przestrzeni gwarnego, tłocznego i o nieograniczonych możliwościach
Londynu początku XXI wieku.
Punktem wyjścia dla fabuły jest nietypowe
zadanie zlecone przez tytułowego miliardera właścicielowi małej, upadającej
księgarni. Miał on za zadanie zgromadzić najdroższe, kolekcjonerskie i
unikatowe wydania każdej książki z zakresu literatury, podróży i sztuki. „(…)
zbiór miał wyglądać tak, jakby dużą część
odziedziczył po rozmiłowanych w lekturze przodkach. Gorski chciał mieć
wydania wszystkiego, łącznie ze Starym Testamentem, do tego egzemplarze miały
być w idealnym stanie” (s.15). Przy realizacji tego zadania pieniądze nie grały
roli. Nie trzeba dodawać, że walczący o przetrwanie na rynku księgarni Fynch
przyjął wyzwanie, a jego pracownik ze skrupulatnością miał je realizować.
Jednak to nie miłość do książek – niemych i biernych bohaterach – jest głównym
motywem powieści, a wielka, nieszczęśliwa miłość do Natalii – żony angielskiego
finansisty – która w przyszłości miała korzystać ze zbiorów Gorskiego. Ten, w
przypływie melancholii i słabości, odkrywając swą słowiańską duszę, wyznał:
„Kobieta, która bardzo wiele dla mnie znaczy, znała… wciąż zna, być może…
całego Onegina na pamięć” (s. 64)
Książki i niebotyczne sumy na
nie wydawane sprawiają, że kartach tej ponad 200-stronicowej powieści spotkamy
księgarza-idealistę, literaturoznawcę-pasjonata, byłą sportsmenkę, kosmicznie
wręcz bogatego inwestora, biznesmena, koneserkę sztuki elitarnej, całą plejadę
amatorów opery, bywalców modnych kawiarni, dobrych restauracji, klimatycznych
księgarni, ekskluzywnych hoteli czy drapaczy chmur, których właściciele mają jedno
zadanie: pomnożyć majątek (swój lub innych). Świat „Gorskiego” to świat
pieniędzy, przepychu, pozerstwa i licznych układów, który mogłyby wzbogacić
wielka miłość i sztuka, ale czy jest tam na nie miejsce?
Wszystkie te elementy sprawiają,
że powieść porównywana jest do „Wielkiego Gatsbiego”. Namiętna miłość, wielkie
pieniądze, blichtr, przyjęcia, teatralność, nonszalancja postaci, mgiełka
tajemnicy, gęste układy towarzyskie a nawet plotki – oto elementy mające
przybliżać te dwie historie.
I – obok tego ciekawego pomysłu
wskrzeszenia już zadomowionego w literaturze motywu zakazanej miłości i
ponownego uczynienia z literatury tematu literatury – intrygujący jest również
narrator: pierwszoosobowy, w osobie poszukującego unikatowych wydań pracownika
księgarni Fyncha. To on, wchodząc w świat Gorskiego, odkrywa przed czytelnikiem
realia jego życia, motywów postępowania, bajecznej rozrzutności i ekscentryzmu.
I nie ma tu uwielbienia czy fascynacji szalonym miliarderem, lecz jedynie
rzeczowa opowieść kogoś, kto niczym cień podążą za zleceniodawcą.
Ale język „Gorskiego” jest
płytki i banalny, rytm narracji zbyt szybki, postacie mdłe, mało wyraziste,
pozbawione głębi, trudno tu wyczuć dlaczego uczucie, które zdominowało
tytułowego bohatera jest tak wielkie, bo brak mu magii, przyciągania i oddanej
na kartach powieści namiętności. Trochę zostało to niedopracowane, a potencjał
niewykorzystany. Szkoda. Bo autorka pomysł miała. I nie taki głupi pomysł.
ZA WERSJĘ PRASOWĄ KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU
PRÓSZYŃSKI I S-KA
Szkoda, że książka trochę niedopracowana.
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad lekturą.
OdpowiedzUsuńChyba nie porwałaby mnie na tyle, że przeczytałabym ją z wielką chęcią. Ale spróbować zawsze można:)
OdpowiedzUsuń___________________________
http://bit.ly/2eyKR4P