(…) czuje się jak obca we własnym życiu (s. 127) – Carl Frode Tiller, Osaczenie
Zapowiadając
„Osaczenie”, wydawca przekonywał, że jest to „(…) anty-Knausgård... Epos o współczesnej Norwegii, thriller psychologiczny,
sztuka kameralna. Powieści Carla Frodego Tillera nie da się zamknąć w jednej
formule. Wielokrotnie nagradzane dzieło doczekało się wreszcie polskiego
przekładu. Czytelnicy Knausgårda, Lunde i Christensena będą zachwyceni. Lipiec,
2006 rok. Do szpitala psychiatrycznego w Trondheim trafia pacjent, który
stracił pamięć. W prasie pojawia się ogłoszenie – bliscy i znajomi młodego
człowieka proszeni są o kontakt, aby pomogli mu odzyskać tożsamość. Odpowiadają
trzy osoby − dwójka przyjaciół z liceum: Jon, wrażliwy i niespełniony muzyk,
przeżywająca małżeński kryzys Silje oraz ojczym pacjenta, Arvid – były pastor,
borykający się z problemem utraty wiary i nieuleczalną chorobą. W listach do
Davida opowiadają jego i swoją historię – wkraczania w dorosłość, pierwszych
seksualnych doświadczeń, rodzinnych tajemnic, zawikłanych relacji, porzuconych
marzeń, winy, przemocy i miłości. Te opowieści, na ogół zgodne, a jeszcze
częściej zaprzeczające sobie, budują obraz przygnębiającej egzystencji w
prowincjonalnym norweskim miasteczku, pełnej frustracji, nudy i samotności, a
wyłaniający się z nich portret Davida staje się coraz bardziej zagadkowy i
niejednoznaczny”.
I w tym opisie jest wszystko, co można powiedzieć o „Osaczeniu”.
Bo książka ta – złożona z listów i części narracyjnych prowadzonych
pierwszoosobowo, co uruchamia skrajny subiektywizm – odsłania niewidzialną na
pozór sieć zaciskających się wokół człowieka pętli. To jego dom, rodzina,
zawiedzione zaufania, rozczarowania, źle ulokowane nadzieje, wiodąca na manowce
seksualność, duszne układy społeczne, pozerstwo i konieczność spełniania czyichś
oczekiwań. Tytułowe osaczenie to nic innego, jak cały zespół ról, które trzeba
odegrać, a które grającemu nie przynoszą ani radości ani spełnienia. Człowiek
staje wśród nich i czuje się bezradny jak dziecko – dusi się, szamocze, miota i
nie wie, jak zachować autentyczność, indywidualność, prawdziwość siebie samego.
Z książki Tillera wyłania się prawda, której niejeden wolałby nie poznać – że każda
sytuacja życiowa, każdy moment, spotkanie z drugim człowiekiem czegoś od nas
wymagają, każą stanąć na jakiejś pozycji, zająć stanowisko i tkwić na nim – czy
tego chcemy czy nie. Nie jest to książka optymistyczna i nie podaje
optymistycznych diagnoz. Z uruchamianych przez nią listów trzech różnych
postaci, o różnych osobowościach i zróżnicowanych życiowych doświadczeniach
jasno wynika, że człowiek to marionetka, jeden z trybików, którego wręcz
osaczyć mogą rodzina, pozorni przyjaciele, niezrealizowane marzenia. I z tą świadomością
trzeba w świat iść z podniesioną głową.
Skoro taką prawdę wyczytałam z 1. części
trylogii Tillera, strach się bać, kolejnych tomów.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ
Książka jest dziwna i nie jest to lekka lektura, ale mnie zaciekawiła. Myślę, że zakończenie będzie mocne. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby nasz bohater z amnezją okazał się udawaczem.
OdpowiedzUsuń