(…) powraca schizofrenia mojego życia”. – s.159. Listy miłości, Maria Nurowska

Okładka książki Listy miłości              „Zakorzeniłam się w swojej miłości i w swoim strachu. Miłość i strach stały się istotą mojego życia”. Oraz: „Tamto kłamstwo stawało się prawdą, ale ta prawda była jak szyderstwo…” A dalej: „Strach był tak blisko miłości, był z nią przemieszany”. I: „(…) wszystko jedno, co nas oddziela od ukochanego mężczyzny, krata czy prawda…”. Tak zwykła siebie, swoje przeżycia i emocje charakteryzować bohaterka „Listów miłości” Marii Nurowskiej. 
      Powieść zawiera siedem, powstałych przez szereg lat, listów, pisanych przez główną bohaterkę do ukochanego mężczyzny. Elżbieta-Krystyna: pół-Żydówka, córka profesora, głodująca i poniżana „mieszkanka” getta warszawskiego, dziewczyna do towarzystwa w jednym z tamtejszych burdeli to kobieta, której, dzięki sporej dawce sprytu oraz szczęścia, udało się stamtąd uciec i na długie lata zakorzenić w polskiej rodzinie, opiekować się seniorką rodu, jej wnukiem, synową-byłą więźniarką obozu w Oświęcimiu, a nawet szaleńczo zakochać w zaangażowanym w sprawy AK synu. 
        Choć Krystyna popełniła sporo błędów, choć nie zawsze postępowała godnie czy szlachetnie i nie jest bohaterska, posągowa, jednowymiarowa, czytelnik staje się sprzymierzeńcem jej i jej rodziny – bo podstawową zasadą zawsze była potrzeba ocalenia siebie i bliskich. I choć w tej opowieści jest sporo historii i uwikłanych w nią postaci (jest II wojna światowa, z echami powstania w getcie czy informacjami o powstaniu w Warszawie, jest czas powojennych rozrachunków z działaczami AK, jest kiełkujący komunizm z jego absurdami, podejrzliwością, szantażami i szarzyzną, są dość jednoznaczne aluzje do roku ’68, są żołnierze – z jednej jak i drugiej strony barykady, są towarzysze, wrogowie nowego ustroju, jak i zwykli śmiertelnicy próbujący nie zwariować w tym zwariowanym układzie) to „Listy miłości” są historią o głębi, zróżnicowaniu, zaplątaniu i niejednoznaczności ludzkich uczuć, pragnień, potrzeb oraz tęsknot. 
      Wykorzystując styl powieści epistolarnej, możliwości pełnej epitetów narracji metaforycznej, subtelność opisów, zbliżając się miejscami do prozy poetyckiej stworzyła Nurowska niesamowitą powieść o zwykłych potrzebach, które urastają do rangi niesamowitości, wyjątkowości i mogą przywrócić ład, stabilizację oraz nadać sens temu co bez sensu – nawet w czasach, kiedy każdy może być wrogiem każdego. 
        Jednym słowem to doskonale skonstruowana powieść z narracją, której dawno nie spotkałam, z subtelnym językiem w mówieniu o tym co ważne, fundamentalne i istotne bez względu na okoliczności; to też mocna, wpijająca się w świadomość czytelnika powieść o rozrachunku z sobą, historią, tym co jest prawdą a tym co stało się długoletnim kłamstwem. Polecam. 


ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA WERSJI PRASOWEJ KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ

Komentarze

  1. Obserwuję profil pani Nurowskiej i uważam, że to mądry człowiek. Szukam którejś JEJ książki do poczytania. Ta mnie mocno zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam i czytałam i zgadzam się z tym co napisałaś. Wszystkie wcześniejsze książki Nurowskiej a wiele ich przeczytałam miały wyraziste bohaterki, które przeżywały głęboko swoje traumy czy inne rozterki życiowe.
    Niestety nie odnalazłam już tego w książce o więźniarkach ani w jej drugim tomie.
    Ten wiek i jego bohaterowie już nie mają tej głębi przeżyć jaka była udziałem bohaterek XX wieku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego typu książki są bardzo wzruszające. Choć nie przepadam za tematami wojennymi, myślę, że sięgnę po tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam tą książkę i w ogóle książki Marii Nurowskiej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz