(…) on był reżyserem filmowym, a ja reżyserowałam nasz związek (s. 74) – K. Cierniak-Morgenstern, "Nasz film. Sceny z życia z Kubą. Wspomnienia"
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Oto fragmenty jednego z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych
filmów Janusza Morgensterna. Od premiery minęły dziesięciolecia, a oglądani tam
Cybulski, Tuszyńska, Polański, Fedorowicz, Kowalski wciąż są ikonami kina polskiego. I nie ważne, czy zasłynęli
jedną silną rolą, czy całą plejadą dobrze odegranych postaci – istotne jest, że
wpisali się w świadomość kulturową Polaków a dzięki pracowitości jeszcze za
życia przypięto im chlubną łątkę profesjonalistów.
O takich kultowych postaciach
polskiego kina powojennego i polskiej szkoły filmowej wspomina w swojej książce
„Nasz film. Sceny z życia z Kub. Wspomnienia” Krystyna Cierniak-Morgenstern. Piszę
„wspomina”, bo książka ta nie jest kroniką kina polskiego ani historią rozwoju
polskiej kinematografii powojennej.
To nostalgiczna, miejscami rzewna, smutna i
melancholijna opowieść o ponad pięćdziesięciu latach małżeństwa słynnego
reżysera z docenianą autorką gobelinów. A że małżeństwu temu cały czas towarzyszyły
traumatyczne echa wojny, atmosfera kolejno powstających filmów i rodzących się
projektów, w książce Cierniak-Morgenstern aż roi się od postaci takich jak
Polański, Kutz, Wajda, Kawalerowicz, Osiecka, Komeda, Has, Konwicki, Holoubek,
Tyrmand, Dygat, Hłasko, Janda, Jędrusik, Przybora...
Niewątpliwie wielkim atutem „Naszego
filmu…” są anegdoty tyczące się ich samych jak i ich bliskich, przyjaciół,
rodzin tych przyjaciół, ale z zachowaniem dyskrecji, ze sporą dozą szacunku tak
obcym wielu książkom wspominkowym. Innym walorem tekstu jest autentyczność
myśli, przeżyć – są one tak pełne celnych ripost, wielu skojarzeń, czasem
gorzkich uwag czy wniosków, że nie mogą być udawane. Autorka uchyla również drzwi
do domowych pieleszy, by pokazać zaplecze tworzenia filmów, zmagań z cenzurą
lub jej powolną ścieżkę sukcesu na poletku związanym z rękodziełem. I okazuje
się, że ten najbardziej prywatny i intymny film, ten ich osobisty film, w
których główne role grali oni oraz rzesza indywiduów połowy XX wieku wcale nie
był kolorowy, „sitkomowy”, zawsze ze szczęśliwym zakończeniem każdej chwili.
Więc okazuje się, że „Nasz film…” to również panorama
przemian społecznych, ekonomicznych, obyczajowych i politycznych w Polsce. Bo nie
mówić o sobie w oderwaniu od tego, co obok. Co rusz czytamy słowa typu: „Był PRL, biednie
i niewesoło, a czasem strasznie. Ale my przeżyliśmy wojnę, dla nas wszystko, co
potem, było już tylko lepsze” (s. 128). Lub: „Miałam mu trochę za złe, że nie
bierze na warsztat tematów, które otworzą jego kino na świat, przyniosą szansę na międzynarodowe nagrody. Było go
stać na taki film” (s. 119). A w innym miejscu: „(…) po wojnie wiek liczyło się
inaczej. Wojna odebrała mu młodość, więc w wieku trzydziestu siedmiu lat był
tak młody, jak nie jest młody żaden dzisiejszy chłopak” (s. 75).
W finale książka
Cierniak-Morgenstern okazuje się być książką nie tylko o kinie, aktorstwie,
reżyserowaniu fikcyjnych, ale bliskich życiu, opowieści. To też książka o
długim i szczęśliwym małżeństwie, które miało ciekawą, intrygującą pracę, wykonywaną
z ciekawymi ludźmi, któremu co jakiś czas wiatr wiał w oczy co raz za razem ich
umacniało i scalało. Polecam. Nie tylko fanom kina.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ
Wydaje się bardzo ciekawa, czasem lubię taka literaturę ze wspomnieniami :)
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie.....nie tylko dla wspomnień.
OdpowiedzUsuń