(…) to, co złe, już się dzieje i nie trzeba na to dłużej czekać (s. 120) - M. Warda, Dziewczyna z gór


    Małgorzata Warda od lat oswaja czytelników z trudnymi tematami: śmiertelny wypadek, ucieczka, pobicie, gwałt, porzucenie, choroba psychiczna… Nie inaczej jest z jej najnowszą książką – „Dziewczyna z gór”. 
   Na kartach tej powieści pojawia się zamożna rodzina z nastoletnią córką i zwariowaną, ale budzącą zaufanie ciotką Wandą, złamany przez życie, nieufny a chwilami nawet agresywny Jakub  oraz niedoświadczona jeszcze policjanta Anna. Ich wszystkich na długie lata połączy - i im wszystkim na zawsze zmieni życie - jedno króciutkie wydarzenie, mające miejsce pewniej późnosierpniowej nocy. Od tego momentu już nic nie będzie takie samo. Olga nie będzie spełniającą się matką, Michał realizującym się ojcem, Wanda ciotką-przylepką, Nadia dzieckiem udającą dorosłą kobietę, a Jakub zdolnym rysownikiem. Tamta noc jest nocą zerową – w niej się wszystko skończyło i wiele zaczęło.
        Swoją powieścią Warda dowodzi, że nikt nie jest tym, za kogo się podaje, człowiek niejednokrotnie gra – nawet przed sobą i rzadko kiedy otwartymi kartami, relacje międzyludzkie splecione są delikatnymi nićmi, których porwania nie chce się ujrzeć; swoją opowieścią wali prosto między oczy, obnaża tajemnice, obdziera z pozorów, krzyczy w imieniu tych, których nikt nie chce wysłuchać; pokazuje, że nikomu nie jest obca mistyfikacja, kuglarstwo czy sztuczki w pozorowaniu prawidłowych relacji międzyludzkich: tu każdy każdym manipuluje, urabia do swoich racji – tylko powody bywają różne. Więc nastolatka nie jest bezradna, jakby się wydawało, mąż wcale nie daje oparcia, żona raczej nie jest w nim zakochana, sierota to nie tylko skrzywdzony przez dorosłych, bezduszny system i surowe paragrafy chłopak, a policjantce jedynie się wydaje, że widzi wszystkie elementy układanki. 
     Choć to krótka powieść, pisana wartkim stylem, nie przedłużana zbędnymi opisami czy dywagacjami natury psychologiczno-filozoficznymi, już od pierwszych stron wprawia w osłupienie, gra na emocjach, podsyła pytania i obdziera z naiwnych złudzeń, że będzie dobre zakończenie – bo nie będzie, taka historia dobrze skończyć się nie może, ofiary muszą być: choćby uczuciowe i emocjonalne. 
    To jest zdecydowanie książka dla osób o mocnych nerwach, które nie boją się ciężkich tematów, trudnych pytań i prawdy, że nie ma ludzi całkowicie dobrych – bo człowiek to istota bardzo skomplikowana.         

ZA WERSJĘ PRASOWĄ DZIĘKUJĘ
Znalezione obrazy dla zapytania prószyński i ska logo

Komentarze

Prześlij komentarz