Wielcy tego świata...
Dziś dzień wielkich rocznic –
urodzin i śmierci – których bohaterami są wielcy ludzie.
12 października urodziły się
dwie wielkie i niezastąpione kobiety: Helena Modrzejewska i Edith Stein.
Jak ta pierwsza była diwą i
osobowością teatru, która należała do grona nielicznych, którzy mieli odwagę
występować zarówno na deskach teatrów profesjonalnych jak i amatorskich, tak ta
druga do dziś uważana jest za osobowość oraz autorytet myśli filozoficznej.
Modrzejewska, ceniąc sobie przede
wszystkim profesjonalizm gry i nadawanie nowych kształtów swoim bohaterom, nie
miała kompleksów by występować zarówno w Rzeszowie, Bochni czy Nowym Sączu jak
i w Krakowie a wcześniej we Lwowie. Należała do grona tych artystów, dla
których liczyły się przede wszystkim gra, kunszt, wiarygodność roli oraz
poważne traktowanie zarówno swojej pracy, jak i widza.
Z kolei Edith Stein to
kobieta, która w swym krótkim i tragicznym życiu przeszła drogę od judaizmu po
katolicyzm, od nauczycielki po asystentkę wykładowcy akademickiego (i to nie
byle kogo bo samego Husserla), od życia pełnego niezależności i samodzielności
aż do życia w klasztorze pod przybranym imieniem Teresy Benedykty od Krzyża. W
swoich pracach - czy to z zakresu nauki św. Tomasza, św. Jana od Krzyża czy
myśli Newmana – traktowała jednostkę ludzką jako wartość podmiotową, świadomą,
myślącą i fundamentalną dla struktury oraz równowagi świata; kładła nacisk na
osobowość - czynnik otwierający jednostkę na rzeczywistość, jak i przez tę
rzeczywistość bardziej siebie świadomą. I nie miało dla niej znaczenia czy jest
to rzeczywistość świecka czy sakralna – ważne, by pozostać w sferze
wiarygodności, szczerości i autentyczności.
Dziś też obchodzimy rocznicę
śmierci włoskiego malarza Piero della Francesci. Będąc autorem takich dzieł jak
Chrzest Chrystusa, Madonna z
dzieciątkiem…, Zmartwychwstanie…, Sen…, wpisał się trwale na kartach
historii sztuki. Być może to ze względu na talent łączenia motywów północnych z
rodzimymi, przenikliwość traktatu o perspektywie, walory intelektualne i
artystyczne dzieł Herbert - w jednym ze swoich esejów - nazwał go malarzem ukochanym, takim, który
go poraża, tyranizuje i pragnie wyłączności.
Oto najbardziej znane z dział
malarza – Zmartwychwstanie.
Komentarze
Prześlij komentarz