"...okładka" po raz drugi

Dziś o książkach z zimą na pierwszym planie.
Na początek coś lekkiego, przyjemnego i dającego wytchnienie – choć zmuszające do refleksji, postawienia kilku fundamentalnych pytań i szukania na nie odpowiedzi.

Mam tu namyśli: Opowieść wigilijną – moje wydanie jest z 1994 oraz część 1. Opowieści z Narni – mój egzemplarz z 2002 roku.



Są to takie teksty, które nigdy nie tracą na znaczeniu, zawsze się chętnie do nich wraca i za każdym razem znajduje się w nich coś nowego, świeżego i unikalnego. Bo któż przy każdym kolejnym czytaniu nie liczy, że Scrooge naprawdę znów się zmieni, że odkryje magię Świąt, że otworzy swe skamieniałe serce na drugiego człowieka i rodzinę? A kto przestał przeżywać zdradę Edmunda, kogo nie razi jego fałsz i powierzchowność, a kto już nie odczuwa zgrozy, kiedy na arenę wkracza Czarownica ze swoją świtą i ma swoje pięć minut tryumfu?
W metryce widnieje mi z przodu „3” ale teksty te wciąż, jak dziecko, przeżywam oraz chętnie i często do niech wracam.


Jako kolejne teksty z tzw. literatury faktu. Ciężki kaliber, mocne faktograficznie, porzucające ułagodzony, delikatny a nawet dyplomatyczny język. Nie da się ich czytać „hurtem”, z rozmachu i bez oddechu. To takie tytuły, które trzeba dozować, rozważać w sobie, które prędko nie opuszczą naszej głowy a nawet zalegną w niej niczym ciężki, kolosalny kamień.
Są to: Opowiadania kołymskie, Na nieludzkiej ziemi, Po wyzwoleniu…1946-56, Smakowanie raju. Wspomnienia świadka nieznanej egzekucji w lesie katyńskim.
Poza tematyką, wiarygodnością i wciąż brzmiącym w głowie czytającego haśle: Człowiek człowiekowi wilkiem,  ważne są tu również postacie autorów: literat, malarz, filozof i zwykły obywatel, którego wiatry historii gnały po terenach Polski, Rosji radzieckiej, Francji i USA. Uważam, że to taka grupa tekstów, które otwierają szeroko umysły i serca na karty historii, nie bagatelizują kwestii łagrów i lagrów - pokazują, ze wciąż należy o nich mówić i przypominać, ani nie tworzą sztucznych pomników – mówią jak było i co ja-autor, jako pionek na szachownicy historii przeżyłem. Ilość wznowień wspomnień Skargi czy Czapskiego najlepiej świadczą, że współcześni wciąż chcą pamiętać jak było i pytają: jak człowiek mógł drugiemu taki los zgotować.

Jako ostatnie mam Na krańcu świata. Najsłynniejsza wyprawa na biegun południowy.

Nie jest to moja książka, lecz Męża – dostał ją ode mnie z-jakiejś-tam-kolejnej-okazji (a może i bez okazjiJ?). I najlepszą jej rekomendacją jest to, że przeczytał ją w 3 dni, nie rozstając się z nią nawet w wannie pełnej gorącej wody!!!!!!  P. nie lubi epiki pełnej fikcji nawet jeśli jest ona wielce prawdopodobna – ale reportażem, dokumentalistyką nie gardzi. A ta musi być najwyższych lotów skoro nie był w stanie ani na minutę jej porzucićJ!!!!!!!!

Z tym pytaniem dziś Was żegnam, życząc naprawdę spokojnej niedzieli.



Wymienione tu teksty biorą udział w wyzwaniu: GRUNT TO OKŁADKA.


Komentarze

  1. "Na krańcu świata" - rewelacyjna lektura, czytałam z wypiekami na twarzy! Cieszę się, że i Ty po nią sięgnęłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... mój mąż też czytał z wypiekami, a nawet więcej: dopóki czytał nie było z nim kontaktu: był głuchy i ślepy na świat zewnętrzny:):):)!!!!! A jeśli już łączył się ze mną, to tylko po to, by przeczytać pikantniejszy fragment:)

      Usuń
  2. Interesujące pozycje. W zasadzie czytałam jedynie "Opowieść wigilijną", więc mam wiele do nadrobienia. Gosiu, przeczytałaś te wszystkie lektury w tym miesiącu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Już zapisałam trzy pozycje. :) Nie masz powodu, aby było Ci wstyd, spokojnie!! :)

      Usuń

Prześlij komentarz