Różności
Dziś będzie kilka uwag "z życia codziennego".
1. W kontekście umieszczonego wczoraj wpisu o Annie In..., przeglądałam ostatnio zakupiony niedawno Słownik symboli Cirlota.
Przy stronie 144 czekała mnie taka oto niemiła niespodzianka:
Nie bardzo wiem, jak to traktować - chyba po prostu jako przypadkowy, wybrakowany towar, który trafił się akurat mnie:( Ale szkoda, że tak się stało... No i z czytelnianego egzemplarza będę musiała sobie dokserować uszkodzoną kartę...
2. Jadąc wczoraj z domu do centrum (trwa to około 50 min.! - a miasteczko mamy małe i mieszkam w mieście - nie na wsi) zaopatrzyłam się w Alicję w krainie... (jakoś trzeba spożytkować czas w autobusie) i prawie przegapiłam przystanek, na którym miałam wysiąść; czytałam ją też w poczekalni u dentysty (czekając na swoją kolej) i znów tam, gdy fotel zajął P. (tak wiem - są ciekawsze miejsca na czytanie, niekoniecznie przychodnia stomatologiczna ale nie mogłam się oderwać... jeszcze akapit - ten już ostatni - no, może jeszcze jeden...). Książka jest dobrze napisana, dobrze skonstruowana i ładnie stylistycznie przetłumaczona - ze spora dozą uwagi oraz ostrożności językowej.
Co do fabuły - że bardzo przeżywam teksty, które mi się podobają - nie mogę powstrzymać drgawek na słowa typu: Prawdziwe damy tak nie robią../Damie to nie wypada.../Dama nie może... Aż ma się ochotę krzyknąć: Boże, to co one mogły?!?...
Dziś lektury ciąg dalszy:)
3. Wczesnym wieczorem czeka mnie uczta - idę z mamą (!!!) do kina na film o Kuklińskim. Ta wspólna wyprawa tak mnie ekscytuje, że musiałam o tym napisać:):) A później na pewno opowiem Wam o wrażeniach!:)
Życzę spokojnego dnia!:)
1. W kontekście umieszczonego wczoraj wpisu o Annie In..., przeglądałam ostatnio zakupiony niedawno Słownik symboli Cirlota.
Przy stronie 144 czekała mnie taka oto niemiła niespodzianka:
![]() |
Nie bardzo wiem, jak to traktować - chyba po prostu jako przypadkowy, wybrakowany towar, który trafił się akurat mnie:( Ale szkoda, że tak się stało... No i z czytelnianego egzemplarza będę musiała sobie dokserować uszkodzoną kartę...
2. Jadąc wczoraj z domu do centrum (trwa to około 50 min.! - a miasteczko mamy małe i mieszkam w mieście - nie na wsi) zaopatrzyłam się w Alicję w krainie... (jakoś trzeba spożytkować czas w autobusie) i prawie przegapiłam przystanek, na którym miałam wysiąść; czytałam ją też w poczekalni u dentysty (czekając na swoją kolej) i znów tam, gdy fotel zajął P. (tak wiem - są ciekawsze miejsca na czytanie, niekoniecznie przychodnia stomatologiczna ale nie mogłam się oderwać... jeszcze akapit - ten już ostatni - no, może jeszcze jeden...). Książka jest dobrze napisana, dobrze skonstruowana i ładnie stylistycznie przetłumaczona - ze spora dozą uwagi oraz ostrożności językowej.
Co do fabuły - że bardzo przeżywam teksty, które mi się podobają - nie mogę powstrzymać drgawek na słowa typu: Prawdziwe damy tak nie robią../Damie to nie wypada.../Dama nie może... Aż ma się ochotę krzyknąć: Boże, to co one mogły?!?...
Dziś lektury ciąg dalszy:)
3. Wczesnym wieczorem czeka mnie uczta - idę z mamą (!!!) do kina na film o Kuklińskim. Ta wspólna wyprawa tak mnie ekscytuje, że musiałam o tym napisać:):) A później na pewno opowiem Wam o wrażeniach!:)
Życzę spokojnego dnia!:)
Jejku ile ty tu płodzisz postów :) z tą kartką to faktycznie niemiła niespodzianka :(
OdpowiedzUsuńaaa Alicję to ja wielbię wprost :)
OdpowiedzUsuńAle to jest trochę inna Alicja - "...A krainie rzeczywistości" - boski tekst:)
OdpowiedzUsuńa wpisy to samo życie mi tworzy:)
to ja to chcę! przynieś kiedy
OdpowiedzUsuń