W przedświątecznym już nastroju...

pokażę co to u mnie znaczy "przedświątecznie":)
Po pierwsze: Palma:)!! W tym roku zrobiona po raz pierwszy w życiu SAMODZIELNIE (choć z zakupionych materiałów:)) i wygląda tak:























Może nie jest jakaś wybitnie spektakularna, czy wybitnie piękna - ale jest moja:) I robienie jej przyniosło mi wiele radości - bananowego uśmiechu wręcz:)!!

Poi drugie: życzenie świąteczne:)!! Tradycyjnie, dwa razy do roku, udaję się do pewnej księgarni, kupuję plik kartek, uzupełniam je życzeniami, adresuję i wysyłam:) Teraz uzbierało się ich pięć:


Dziś udam się na pocztę - i... :)
Może ie jest to zwyczaj archaiczny wręcz, ale bardzo osobliwy i bez wypełnienia tej tradycji czułabym się jakaś wybrakowana...

Po trzecie: lista zakupów poczyniona pod listę wypieków:) Tym razem będą to: oczywiście babki, muffinki (na prośbę P.), może sernik, a przede wszystkim myśli mojej uczepił się chleb:) W domu u Jagi (http://wdomuujagi.blogspot.com/) znalazłam taki boski przepis i wędruje za mną, wędruje...
Co by mi nie wyszło, co by to nie było - na pewno pokażę:)

A u Was jak? Pach nie już Świętami?

Komentarze

  1. Jak ja lubię wysyłać i dostawać kartki :) Dla mnie to też świąteczna (przedświąteczna) tradycja :)
    Na razie mam listę zakupów poczynioną i niedługo zacznie pachnieć wypiekami w domu :) Będzie i sernik i chleb własnej roboty i sałatka i barszcz biały - to dla męża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypieków to już się doczekać normalnie nie mogę:) byleby tylko męskie paluchy nie przeszkadzały:-D A w ramach "przegrychy" to jeszcze jajka faszerowana sobie wymyśliłam:)

      Usuń
  2. Muffinki! Babki! Chleb! Ja chcę święta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta, święta, święta... grunt to cisza, odpoczynek - dom:)

      Usuń
  3. Gosia, ale Ty jesteś aktywna na tym blogu :) nie nadążam czytać :) Po pierwsze świetnie, że kultywujesz tradycję wysyłania kartek, chyba nikogo nie znam kto by to robił. Po drugie palma... hmmm... taka Twoja faktycznie- zakręcona pozytywnie ;) i żywa! w wodzie siedzi prawda? nie widziałam dotąd palmy, która musi w wodzie siedzieć, fajnie, że ją zrobiłaś :) Po trzecie wypieki... mmm... brzmi pycha! Ciekawi mnie ten chleb. Ja ze świętami na bakier jak zwykle, zresztą wielkanocnych akurat nigdy nie lubiłam. Super, ze masz tego bloga dużo się o Tobie dowiaduję i miłuję Cię coraz mocniej :* To kiedy spotkanko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Palma nie żywa - a sucha, jak na naszą palmę przystało:) A zielona, bo "farbiona":):) Co do kawy... nie mam pojęcia... Lepiej nie planować...

      Usuń
    2. No to "farbienie" pierwsza klasa :)

      Usuń
    3. Pierwsza klasa bo nie moja:)! Taką fajną starszą Panią na targu wyhaczyłam i cudeńka u niej nabyłam:)

      Usuń

Prześlij komentarz