Echa Dnia Dziecka

Święto to ma to do siebie, że kojarzy się z radością,  szaleństwem, barwnymi kolorami i oczywiście prezentami. W tym roku mi jednak przyszły na myśl skojarzenia z moim dzieciństwem i tym, co je określało. I okazało się, że obok poździeranych kolan i łokci (na skutek rowerowych popisów i szlifowania kunsztu skakania z drzew - ulubiona była pewna lipa, co do dziś stoi w okolicy ogrodzenia:)), wiecznie napuchniętych stóp (od ugryzień os/pszczół), godzin spędzanych na huśtawce (do dziś moja ulubiona forma leniuchowania) moje dzieciństwo to książki. Ale nie książki w ogóle lecz tylko cztery tytuły. Cztery NAJISTOTNIEJSZE!!!  
Najważniejsza jest książka

(źródło zdjęcia:http://jarmila09.wordpress.com/2009/04/28/wesole-historie/) 

Pamiętam jak dziś scenę, kiedy powoli bujam się na huśtawce zawieszonej na gałęzi starej, karłowatej jabłoni, a Babcia siedzi na wystającym korzeniu i znów, kto wie który raz tego dnia, czyta mi historię o Kogutku Szałaputku i Kurce Złotopiórce. I dziś nachodzi mnie taka refleksja: skoro Babcia miała problemy ze wzrokiem, skoro mało co widziała, na ile faktycznie mi czytała a na ile mówiła z pamięci? Bo przecież Wesołe historie czytane mi były kilka (jeśli nie kilkanaście razy) dziennie efektem czego sama do dziś pamiętam kilka fragmentów. Niestety - mój egzemplarz nie zachował się do dziś, a ten którym dysponuję to jedynie kopia.
A oto kilka obrazków z zawartości książki o przedziwnych bohaterach:

(źródło zdjęcia: http://jarmila09.files.wordpress.com/2009/04/wesole_blog.jpg)


Kolejną książką są Bajki Samograjki. Tu muszę powiedzieć, że mój historyczny egzemplarz zachował się do dziś - brakuje mu jedynie kilku (może 3?) kartek. Nawet dziś często wracam do tej książki i wiem, że gdyby nie fantazja Taty, który kupił nam kasetę magnetofonową (sic!!!!!) z nagranym Kotem w butach całe to szaleństwo w odgrywanie domowego teatrzyku, dzielenie na role i niekończące się próby nie maiłoby miejsca. Książkę tę, jak i Wesołe... można i teraz kupić, ale ich "udoskonalona" szata graficzna nie przemawia do mnie tak, jak ta z wcześniejszych wydań. 
A oto moje Bajki...:)   

(źródło zdjęcia: http://www.atticus.pl/index.php?pag=poz&id=58096)



(źródło trzech powyższych zdjęć: http://www.swistak.pl/a5517761,Bajki-samograjki-Jan-Brzechwa-89-.html)

Z koli teraz będzie książka, której odszukanie zajęło mi sporo czasu. Pamięć podsuwała jedynie obrazy dziwacznych, trochę koślawych rysunków i treść kilku utworów. Przeszukiwanie Internetu pod kątem ich tytułów, czy po nazwisku autora nie przyniosło efektów. Dopiero wpisanie nazwiska wraz z przybliżoną datą wydania (strzelałam!) przyniosło rezultat. W tym wypadku nie mam nawet kopii, ani najmniejszego fragmentu - jako dziecko, moja siostra niszczyła wszystko, co wpadło jej w ręce;  więc i moich książek nie dało się oszczędzić. Ale i tak pokażę Wam

A w środku taka szata graficzna:

(źródło powyższych trzech zdjęcia: http://www.book.hipopotamstudio.pl/?p=1216)

Niesamowite to były czasy i niesamowite emocje właśnie się we mnie budzą:):)!!


Ostatnią już dziś książką będzie Akademia pana Kleksa

(źródło zdjęcia: http://www.klaudia_550.republika.pl/ksiazki.html)

Jest to pierwsza książka, którą przeczytałam sama, nie zmuszana, a po zakończeniu - jak i dziś nieraz - czułam niedosyt, że to już koniec. Potrafiła rozbudzić moją wyobraźnię i sprawić, że do dziś czytam, czytam i czytać chcę:) 

A jakie są tytuły Waszego dzieciństwa? Opowiecie mi?

Serdecznie pozdrawiam:)!! 

Komentarze

  1. "Tańcowała igła z nitką" to ja ją właśnie taką dokładnie mam :) moja siostra też niszczyła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką, taką masz???????????? To ja pożyczę:):)!! - i zeskanuję!! Bo lepsze to niż nic:):)

      Usuń
  2. Ha znam kocham i uwielbiam, a Akademię mam także na gramofon!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gramofon:):):)???? Łał... To moja kaseta magnetofonowa może się schować....

      Usuń
  3. Ale się zrobiło sentymentalnie. Przez chwilę przeniosłam się do czasów dzieciństwa. Ja najbardziej miło wspominam ,,Plastusiowy Pamiętnik'', ,,Wilk i zając'' ,,Nasza szkapa'' oraz ,,Dzieci z Bullerbyn''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Naszą szkapę" przepłakałam - nad losem szkapy oczywiście... A "Dzieci..." czytałam jeszcze w kl.VII czy kl. VIII - swego czasu często do niej wracałam:)

      Usuń
  4. Akademię Pana Kleksa też miałam :) Niestety zaginęła gdzieś przez te lata. Miałam także sporo bajek na rzutnik, które uwielbiałam np. Konika Garbuska czy Pana Hilary. Konik Garbusek zachował mi się do dziś w wersji książkowej. A potem już jako starszy dzieciak zaczytywałam się w Dzieciach z Bullerbyn, Pippi, w baśniach oraz Musierowicz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a Konika dziś już nie kojarzę... Choć na pewno znałam, bo tytuł nie obcy się wydaje:)

      Usuń
  5. Aaaaaaaaa, twoje książeczki, to także i moje dzieciństwo. Piękna podróż - dziękuję. Jeszcze "Bajeczki z obrazkami" Sutiejewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajeczek... nie pamiętam... Mogę ich nie znać... Już sieć za nimi przekopię:)

      Usuń

Prześlij komentarz