Muzą być...
Życie wielkich postaci, silnych
osobowości, niebanalnych artystów zachwycało, zachwyca i nieraz jeszcze
zachwycać będzie. Ale jest coś jeszcze poza zachwytem – ciekawość, jakie to
życie naprawdę było, ile jest prawdy w tej czy tamtej plotce i legendzie oraz
czy osoba faktycznie na wspomniany zachwyt zasługuje.
Nie inaczej sprawa się ma z
Paulem Claudelem. Otrzymanie przeze mnie książki o nim zbiegło się w czasie z
oglądnięciem filmu o jego siostrze Camilli. Kinowa wersja Paula i zdawkowe
informacje wyczytane z aneksu książki już na wstępie ustosunkowały mnie
negatywnie do tego francuskiego pisarza-polityka. Bo jak można pałać sympatią
do kogoś, kto pozostaje głuchy na prośby siostry, wbrew sugestiom lekarzy
trzyma ją w zamkniętym zakładzie dla obłąkanych, w między czasie wdaje się w
romans z mężatką, a gdy zostaje przez nią porzucony – wchodzi w dziwny sojusz z
jej mężem tylko po to, by kobietę „ukarać”?
Ale sprawa nie jest wcale taka
oczywista i jednoznaczna. Bo książka Muza
Claudela dużo wyjaśnia ale nie wszystko.
W skrócie można powiedzieć, że jest
to książka o tytułowym Paulu Claudel – jednym z większych, ale za życia
niedocenionych w pełni pisarzy francuskich – jego burzliwym, co-nieco
tajemniczym i owocnym związku z piękną i dystyngowaną pół-Polką, którą poznał
podczas pewnej podróży z Europy do Chin. Jednak jest to zbyt wielkie
uproszczenie. Bo książka Therese Mourlevat faktycznie opowiada o tym romansie,
o ich córce, o losach Róży, o trudnych sytuacjach życiowych, w jakich raz za
razem się znalazła, ale wątek ten zdaje się być kroplą w morzu – a morzem zdają
się być te wszystkie liczne i jakże różnorodne osoby oraz sprawy, z którymi
stykali się Róża Vetch (z domu Ścibor-Rylska) i Paul Claudel.
Są tam rodzice Polki – polski
powstaniec i zamożna Angielka, których więcej dzieliło niż łączyło i nawet
dzieci nie były w stanie zespolić rodziny, jest też pierwszy mąż, dla którego
Róża była ładną ozdobą i narzędziem do powiększania rodziny i najlepiej było,
by ta ładna ozdoba została w oddaleniu i zechciał siedzieć cicho (no, chyba, że
chodziło o oczarowanie konsula – wtedy mogła zająć miejsce przy mężu, byleby
jej obecność przyniosła efekty w postaci pomocy przy kolejnych jakże wątpliwych
interesach), są też i dzieci Róży – zdaje się, że liczne, początkowo chciane,
potomstwo wcale nie raduje jak powinno, jest tęsknota za ojcem-spiskowcem,
polskim patriotą, są niekończące się problemy finansowe, wizyty komorników i
kłopoty fundowane przez pierwszego męża, jest też i spora doza naiwności,
kokieterii i potrzeby zainteresowania, jaką odczuwała samotna Róża. I taka niepewna
czegokolwiek, skołatana, zaniedbywana i ignorowana kobieta pozwoliła sobie na
romans z troskliwym, sumiennym i zdawałoby się słownym pisarzem, politykiem,
konsulem, przedstawicielem Francji w dalekich Chinach – Paulem Claudelem. Nie
ulega wątpliwości, że Paul dał jej tę namiastkę poczucia bezpieczeństwa i
stabilizacji, której mąż – wywiózłszy ją do dalekich Chin – nie zamierzał
okazać.
Ale historia Róży i Paula to nie banalna
powieść fabularna, nie ma tu kwestii: I żyli długo i szczęśliwie… Jest za to
kwestia nieślubnego dziecka, jest silna, pełna burz, religijność Francuza,
który nie szczędził kochance gorzkich słów o potępieniu (z drugiej strony
„ciekawa” to sytuacji: zaraz po tym, jak Paul nie został przyjęty do zakonu,
jak odmówiono mu wstępu do klasztoru, wdał się w dość burzliwy romans), jest
też i odczuwana przez nią zdrada z jego strony, jak i potrzask, w którym się
znalazła po opuszczeniu Chin. To chaotyczne życie Róży raz za razem schodziło
ze znanych torów, by wejść na nowe: ślub, wyjazd z Europy, narodziny dzieci,
opuszczenie Chin, rozwód, kolejny ślub, rozstanie z mężem, wojny, nieoczekiwane
spotkania z Paulem – wydaje się, że w jej życiu nie było ani jednego spokojnego
okresu, po jednej burzy przychodziła kolejna (choćby porwanie dzieci).
Trudno dziś odpowiedzieć na
pytanie, co było przyczyną wszystkich tych jakże tragicznych perypetii – styl
wychowania, małżeństwa zawierane przy powierzchownej znajomości, niedomówienia
i powierzchowność relacji, wyniosłość i duma, w jakich wychowywane były
kobiety, przyzwyczajenie do wygód, przekonanie o niezaradności kobiet? Z
dzisiejszej perspektywy - bez głębokiej znajomości ducha i nastrojów Europy
oraz Azji przełomów wielu - trudno o jednoznaczną odpowiedz. Niemniej niejedna
decyzja Róży wydaje się dość nieoczekiwana i kontrowersyjna, choć myślę, że
można ją usprawiedliwić poczuciem zdrady, które pewnie nieraz jej towarzyszyło.
Ale Muza… nie jest tylko książką o burzliwej relacji pięknej Polki i
utalentowanym pisarzu. To też książka o Europie końca XIX wieku i pierwszej
połowie wieku XX, to też książka o Polsce, jako tajemniczym, trochę dzikim i
dalekim kraju widzianym oczami Francuzów, o Azji - głównie Chinach - które pod
koniec XIX wieku stanęły otworem dla Europejczyków, to wizja ich orientalizmu i
egzotyki, to mini-historia kolonializmu, niewolnictwa, handlu herbatą, spółek
handlowych, jak i Towarzystwa Przesyłek Morskich oraz Red Star, to też obraz
dwóch wojen widzianych oczami kobiety, która poznała życie od przepychu po
skrajną biedę. To też książka o tym, jak rodzi się pisarz. Bo fragmenty dramatów
Claudela są ważny elementem narracji tej książki; stanowią podsumowanie,
odwołanie do konkretnych wydarzeń/emocji, co każe zauważyć, że Róża faktycznie
była inspiratorką twórczości Paula.
Poza warstwą językową, ciekawą,
płynną opowieścią, którą czyta się jak świetną powieść fabularną, Muza… jest książką dobrze
udokumentowaną. Już w Przedmowie
autorka zaznaczyła: (…) pisałam
wyłącznie o zdarzeniach, których autentyczność udało mi się potwierdzić (…).
Jeśli coś przemilczałam, to dlatego, że nie mogę tego udowodnić. (s. 15)
To znajomość z córką Róży i Paula, dostęp do rodzinnych pamiątek, dokumentów i
wspomnień, pozwoliło uczynić tę pozycję bardzo wiarygodną i rzetelną, a ciekawi
życia tych dwojga oraz twórczości Claudela mogą wspomóc się rozbudowanymi
przypisami czy bibliografią.
Choć Muza… niewątpliwie jest biografią,
pozycją dokumentalną nie czyta się jej jak książki historycznej, gdzie nazwiska
mieszają się z datami i wydarzeniami. To barwna książka o konkretnych, z krwi i
kości ludziach, którym przyszło żyć w konkretnych realiach i konkretnej
atmosferze XIX/XX wieku.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ:
TYTUŁ BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH:
Bardzo ciekawa recenzja. Widzę, że warto poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńRzadko czytam biografie i to tylko wtedy gdy postać mnie interesuje. Raczej książki nie przeczytam, ale Twoja recenzja mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńGosia to jest dyndadełko, wieszadełko i jedno mogę Ci dać :) zresztą zakładki Ci przywiozę jak tylko dokupię gumkę gaciową, bo mi brakło i są, ale bez gumki, wiec jeszcze nie gotowe na 100% ;)
OdpowiedzUsuń...gumka gaciowa... buuuhhhaaa:):) jak Ty coś powiesz... dzięki za dyndadełko:) ps - a my siewnik tez możemy już oddać - trawa rośnie, że hej! aż miło patrzeć:)! - tylko załącznik trza dokupić:)
Usuńjuż mam gumkę gaciową, dzis kupiłam :)
UsuńKsiążka leży na półce i czeka na swoją kolej. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie, bo mam spore oczekiwania wobec tak ciekawej postaci...
OdpowiedzUsuńI ja nie czytam za często utworów biograficznych, choć staram się przełamać i czasem sięgam po jakąś książkę, która przybliża w ciekawy, daleki od oficjalnego tonu, zarys historii, którejś z ważnych postaci. I choć sama osoba Paula Claudela nie do końca mnie interesuje, to jednak jego burzliwe życie jest warte uwagi:)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj sięgam po książki biograficzne osób, które mnie intrygują. Tutaj nie jest to do końca takie oczywiste, bo z jednej strony chętnie poznałabym Claudela oraz ich związek z Różą, a z drugiej coś mnie powstrzymuje, bo mam sporo swoich książek do przeczytania. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńNie powinnam kukać do takich postów, bo od razu mam chęć książkę przeczytać a tu tyle innych czeka na swoja kolej.
OdpowiedzUsuńNiemniej tytuł zapisuję, bo lubię biografie a ta zapowiada się niezwykle interesująco.
Fabuła jakoś mnie nie przekonuje, ale nie mówię od razu „nie”. Może kiedyś przeczytam, jeśli będzie w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Paul Claudel nie znajduję się jakoś specjalnie w kręgu moich zainteresować, a jednak po Twojej recenzji czuję się naprawdę zaciekawiona jego postacią i życiem.
OdpowiedzUsuń