...wpadł na pomysł, jak może uspokoić swój umysł. (s. 81)
Swoisty szał na punkcie kryminałów rodem ze
Skandynawii trwa – i ma się dobrze, i nic nie wskazuje, że miałaby minąć. Sama mu
uległam już jakiś czas temu – wystarczy przypomnieć o namiętnie oglądanych
przeze mnie serialach: Komisarz Winter,
Wallander, Forbrydelsen: The killing, Most nad Sundem, Z rubryki kryminalnej
i górujące nad tym trzy części Millennium
(wersja szwedzka). A teraz do tej zacnej grupy doszła pierwsza część fińskiej
trylogii o ogólnym tytule Miasteczko
Palokaski. Dziś o tomie 1. - Laura.
By ogólnie zarysować fabułę wystarczy powiedzieć, że
pod koniec pewnego lata tytułowe miasteczko Palokaski (gdzieś w okolicach
Helsinek) zamiast szykować się do nowego roku szkolnego, żyje tajemniczym
zaginięciem nastoletniej Laury, która ostatniego wieczoru lata nie wróciła do
domu z imprezy na plaży. I dorośli i dzieci, i policja, i nauczyciele, i
przeciętni mieszkańcy snują przypuszczenia, co mogło się stać z Laurą, gdzie
się podziała, co skłoniło ją do zniknięcia – bo ważne jest, że przez dłuższy
okres czasu nawet policja nie chce wierzyć, że powszechnie lubiana i
utalentowana Laura może nie żyć (przecież gwałtownie przeżywany okres buntu mógł
być najwyżej powodem ucieczki z domu a nie przyczyną śmierci). W tak ponurym miasteczku
zjawia się Miia – była policjantka, ekspert od Internetu, która z początkiem
roku szkolnego ma rozpocząć pracę pedagoga w szkole Laury. Jej zawodowa przeszłość
oraz fakt, że jest siostrą szkolnego psychologa, który dziwnie blisko związany był
z zaginioną nastolatką nie ułatwiają jej pracy. Dodatkową przeszkodą jest
policyjne skrzywienie, które każe Mii węszyć tam, gdzie powinien być raczej policjant,
a nie nauczyciel. Takim sposobem odkrywa ona, że hasłem przewodnim życia
mieszkańców zdaje się być: pilnuj swojego nosa, niech cię inni nie obchodzą, a
wszystko będzie OK.
Czego na temat zaginionej dziewczyny dowie się Miia?
Co ukrywa brat-psycholog? Kim w tej historii okaże się być Tiina – miejscowa bogaczka?
Co nagle zniechęci Miię do nowo poznanego namiętnego kochanka? Czemu znajdzie
się w polu zainteresowania majętnego marynarza? Są to niby niepowiązane ze sobą
pytania, ale w finale okaże się, że całkiem uzasadnione.
Lura to typowy
kryminał, który obok głównego wątku, wprowadza szereg pobocznych - detali wręcz
- w mistrzowski sposób łączących się w całość. Pozwalają one czytelnikowi snuć
własne przypuszczenia, prowadzić prywatne śledztwo i wskazywać swoich
podejrzanych. Każdy element świata przedstawionego lub osobowości poszczególnych
bohaterów ma fundamentalne wręcz znaczenie dla finału sprawy. Nie ma
fabularnego drobiazgu, który nie miałby kontynuacji, lub nie miałby być
rozwinięty w części kolejnej (mają być jeszcze dwie – Nora i Venla; już po
lekturze tego tomu, sporo wiemy o bohaterkach następnych) – bo powracająca
przeszłość Mii i jej brata, obraz wisiorka ich zaginionej siostry, czy
biznesowa działalność Tiiny nie mogą być jedynie zapychaczem kolejnych
rozdziałów. Już nawet banalny finał śledztwa sugeruje, że musi być coś więcej,
musi być drugie – znacznie głębsze i mroczniejsze – dno. Bo przecież żadna –
choćby skrajnie zbuntowana - nastolatka nie zmienia się bez powodu w kogoś
zupełnie obcego. Choć poznajemy w Laurze
finał tajemniczego zaginięcia, to wcale nie wiemy co tak naprawdę do niego doprowadziło.
Atmosfera książki – jak wszystkich jej podobnych – jest
tajemnicza, mroczna i pewna niedomówień, trzyma w napięciu a skryte i nieraz
poranione osobowości postaci nie czynią jej jaśniejszej. Każdy z bohaterów –
choć całkiem nieźle zsocjalizowany – kryje coś przez bliskimi.
Powieść ta została porównana do Miasteczka Twin Peaks, ale dla mnie są tu przede wszystkim odwołania
do Top of the lake. W obu przypadkach
mamy duszne, zamknięte środowisko, w którym każdy o każdym coś wie, ale obcych,
z zewnątrz nie wyjawi; mamy niby swoją - ale obcą, bo powracającą po latach do
korzeni – policjantkę/speca od dzieci; jest też i podziemna działalność kilku
wpływowych, do której najlepiej się nie wtrącać; i co najważniejsze: są też i
dzieci – niby objęte opieką dorosłych, ale przez nich wykorzystywane oraz nierozumiane.
Skoro zło w miasteczku z Top… zostało
wykryte i zduszone należy mieć nadzieję, że to z Palokaski również spotka
podobny los. Pora ze zniecierpliwieniem czekać na kolejne tomy.
***
Nie dziwię się, że skandynawskie kryminały mają się tak dobrze. Warto je doceniać, w większości to kawał dobrej literatury.
OdpowiedzUsuńJestem daleko w tyle jeżeli chodzi o literaturę skandynawską, ale gdzieś tam mam plan bardziej się w nią zagłębić. Myślę, że 'Laura" przypadłaby mi do gustu - i ze względu na fabułę i klimat powieści.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w swoich zbiorkach. Na razie jakoś nie mam chęci za zabranie się właśnie za nią... Ale może już niedługo... :)
OdpowiedzUsuńbrzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńMi się książka nawet podobała, chociaż czytałam wiele negatywnych opinii. Ale jestem ciekawa kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
Czytałam raczej kiepskie opinie i jakoś tak mi entuzjazm minął. ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ann RK, do tej pory spotykałam się raczej z krytyką tej książki. A to bardzo zniechęca;)
OdpowiedzUsuńCzytałam. Średni kryminał.
OdpowiedzUsuńJestem chyba jedną z niewielu osób, które nie lubią kryminałów... :)
OdpowiedzUsuń