Czasem się jeszcze zakochuję!
Stambuł. Wspomnienia i
miasto Orhana Pamuka to książka niezwykła! Co rusz uświadamiam sobie własną niewiedzę z
zakresu kultury tureckiej, tamtejszej literatury, obyczajowości, mentalności, a
nawet problemów dnia codziennego. By lepiej wejść w klimat opisywanych miejsc,
wychwycić ważne dla autora motywy i tematy, zaglądałam na różne strony
internetowe, rozjaśniałam sobie niektóre fakty oraz informacje. I nieraz przyszło
mi żałować, że czytany przeze mnie egzemplarz nie jest mój – bo gdyby taki był,
mogłabym sobie pozwolić na zaznaczanie co ciekawszych i ważniejszych
fragmentów, mogłabym poprzyklejać sobie „indeksiki”, a co najważniejsze:
mogłabym do tej książki wracać i wracać. Bo warto! Nie tylko dlatego, że autor
jest Noblistą, nie tylko dlatego, że „wszyscy” (a może tylko jaj mam takie wrażenie)
go czytają i wstyd (?) się przyznać, że ja
nie, ale przede wszystkim, że to książka NIEZWYKŁA!
Niezwykły jest jej język – staranny, oszczędny
w emocje, ale za to te emocje (głównie podziw i tęsknotę) przedstawiający; jest
to też język miejscami wręcz poetycki, wysublimowany i daleki od kolokwialnego.
Z jego pomocą autor prowadzi opowieści o mieście swojego życia, jego zasłużonych dziennikarzach, pisarzach, malarzach i
poetach oraz o swoich w nim perypetiach. Ale nie jest to typowa opowieść autobiograficzna, z której dowiadujemy się o kolejach
życia Pamuka, o jego rodzinie, osiągnięciach i porażkach. Jak dla mnie to przede
wszystkim książka o jego ukochanym mieście, którego on – Orhan Pamuk – jest jednym
z ziarenek, jest jednym z licznych mieszkańców, tym, który miał ZASZCZYT w nim
przeżyć to, co najważniejsze, co okazało się być fundamentalne i przełomowe. Stambuł
opisywany tym delikatnym, wręcz gawędziarskim językiem, jest miastem bajecznym,
a jednocześnie miastem pełnym kontrastów. To miasto – z jednej strony - skłaniające
się w stronę nowoczesności, a - z drugiej
– wciąż jeszcze pełne śladów po dawnym Imperium osmańskim, tęsknocie za tamtym
urokiem, potęgą, legendą i dawno ustalonym porządkiem społecznym. Nawet rodzina
Pamuków – przez lata bardzo majętna, wykształcona i raczej o otwartych umysłach
– żyje „… razem (jak wiele osmańskich rodów) w dużej, wzniesionej z kamienia rezydencji”
(s.18), którą później zamieniono na kamienicę (gdzie znów żyli wspólnie – każda
rodzina na osobnej kondygnacji).
Ciekawym zabiegiem jest odwrócony tok opowieści
– zazwyczaj niuans, drobnostka z osobistego życia skłania autora do rozważań o
naturze szerszej, uniwersalnej. Tu z kolei mamy inaczej – to temat ogólny
odsyła do wątków rodzinnych: dzięki opowieściom o starych, podupadających
osmańskich rezydencjach dowiadujemy się o odbywanych z matką spacerach po mieście,
dzięki historiom o znaczeniu i roli Bosforu czytamy o rodzinnych tam
wycieczkach, a skutkiem opowieści o Mellingu (było o nim poprzednim razem) staje się fakt, że
wuj Pamuka wydał album z rycinami malarza… Przykłady można by mnożyć. Wniosek
zawsze jest ten sam: nie autor i jego życie są najważniejsze, ale liczy się
życie tego wielkiego oraz wciąż pulsującego miasta; choć o Orhanie i Pamukach
jako rodzie dowiadujemy się sporo (nawet tego, gdzie autor pisał omawianą książkę)
to najważniejszym bohaterem – według mnie – jest miasto i wspomnienia o jego
przemianach, latach kolejnych potęg oraz upadków.
Kolejnym atutem z językiem w roli głównej – poza
jego stylem, sposobem opowiadania i hierarchią dobieranych tematów – jest sama
jego różnorodność. Bo nie można mówić o dawnym oriencie nie posługując się jego
językiem. Więc tu i ówdzie czytamy o
paszach, wezyrach, sułtanach, szejkach, serajach, padyszach, derwiszach,
janczarach i wiemy już, że jesteśmy w świecie „z tysiąca i jednej nocy”, a nie w
urbanistycznym tworze, który ma swoje bolączki i potrzeby.
Stambuł Pamuka to
miasto, w którym mogłabym się zakochać. Nie, to miasto w którym już się zakochałam
i każdemu tego życzę! Taka przygoda mogłaby się nigdy nie kończyć!


Ps – moje kolejne postanowienie na ten rok: Kupić Stambuł. Wspomnienia i miasto Orhana
Pamuka:)
Czytałam Stambuł i od tamtego momentu marzę o podróży w tamte egzotyczne strony.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest wspaniała! Czyta się ją jak baśń. Magicznie wciąga, oczarowuje. Nawet trudno powiedzieć na czym polega jej fenomen... po prostu jest pięknie napisana. Nie pamiętam już, żeby jakaś książka tak bardzo mnie oczarowała nostalgicznym opisem miasta.
To piękna książka: opowieści rodzinne, historia i turecki hüzün... Warto odwiedzić Stambuł, a przede wszystkim wybrać się statkiem po Bosforze, wtedy książka - niemal strona po stronie (wraz z mijanymi budowlami, które poznajemy) miga przed oczami. Tu budynki z charakterystycznymi balkonikami, tu domy w kolorze osmańskiej czerwieni, most Galata i kopuły meczetów zatopione we mgle. Niezapomniane widoki. Niezapomniana książka.
OdpowiedzUsuńMusze koniecznie po nią sięgnąć, Wasze opisy zdecydowanie urzekają:)
OdpowiedzUsuńNiewiele wiem o Stambule i kulturze tureckiej, warto to zmienić. A poza tym uwielbiam opowieści rodzinne, więc książkę muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam to książka dla mnie:)
OdpowiedzUsuńOd dawna marzy mi się, żeby sięgnąć po ta książkę i zapewne podobnie, jak Ty przekonałabym się o swojej niewiedzy z zakresu kultury i historii tureckiej.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy i na mnie zrobiłaby takie wrażenie - wydaje się barwna i intrygująca.
OdpowiedzUsuńPamuk to mój literacki wyrzut sumienia. Od dawna kręcę się w księgarniach koło jego książek, ale żadnej jeszcze nie kupiłam i nie przeczytałam. Najbardziej interesowało mnie „Muzeum niewinności”, ale po przeczytaniu Twojej recenzji zwrócę uwagę przede wszystkim na „Stambuł”.
OdpowiedzUsuń