Niemy bohater powieści
Wiadomo
powszechnie, że podczas II wojny światowej celem nazistów było maksymalne
wykorzystanie podbitych terenów i społeczeństw; podporządkowanie sobie
wszystkich i wszystkiego pod względem terytorialnym i ekonomicznym; wysysali
wszystkie soki i wszelką energię z podbitych narodów. Wystarczy wspomnieć o
wysyłaniu na przymusowe roboty, obozach pracy, o Oświęcimiu i Brzezince, o
Franku urzędującym – niczym jeden z monarchów - na Wawelu i propagandzie
Gebbelsa.
Ale poza tym fizycznym i gospodarczym wyzyskiem był i kulturowy. Grabili działa sztuki, przywłaszczali, wywozili do III Rzeszy lub zatrzymywali na własność jako trofeum, zdobycz wojenną. Polska do dziś szuka wielu obrazów, co jakiś czas jakiś wraca do muzeum (jak słynna Żydówka z pomarańczami Gierymskiego, która w 2010 roku pojawiła się na jednej z licytacji), ale chcąc wierzyć pogłoskom to kropla w morzu zgub (spora ich lista tu).
Jednym z takich zaginionych artystycznych skarbów jest Portret Młodzieńca Rafaela Santi. Jak można przeczytać w źródle, dzieło (…) przedstawia siedzącego na tle gładkiej ściany mężczyznę, zwróconego w trzech czwartych w stronę widza. Z prawej strony płótna znajduje się okno, za którym rozciąga się pejzaż, a z lewej nakryty tkaniną stół, na którym wspiera swoją prawą rękę portretowany. Ubrany jest on w białą koszulę, na którą narzucone jest futro, podtrzymywane przez lewą dłoń. Na głowie ma czarną czapkę, spod której na ramiona opadają długie, brązowe włosy. Mężczyzna ma regularne rysy twarzy, prosty nos i ciemne oczy. Patrzy wprost na widza (źródło cytatu).Portret był częścią zbiorów Czartoryskich, którzy ostatecznie umieścili go w Muzeum w Krakowie (ul. Jana). Obraz zaginął 1945 roku i dziś znany jest jedynie z wykonanych przed wojną zdjęć. Właśnie wokół tego tematu – zaginięcia (kradzieży?), poszukiwań, snucia domysłów o miejsce pobytu obrazu – toczy się akcja Bezcennego.
Ale poza tym fizycznym i gospodarczym wyzyskiem był i kulturowy. Grabili działa sztuki, przywłaszczali, wywozili do III Rzeszy lub zatrzymywali na własność jako trofeum, zdobycz wojenną. Polska do dziś szuka wielu obrazów, co jakiś czas jakiś wraca do muzeum (jak słynna Żydówka z pomarańczami Gierymskiego, która w 2010 roku pojawiła się na jednej z licytacji), ale chcąc wierzyć pogłoskom to kropla w morzu zgub (spora ich lista tu).
Jednym z takich zaginionych artystycznych skarbów jest Portret Młodzieńca Rafaela Santi. Jak można przeczytać w źródle, dzieło (…) przedstawia siedzącego na tle gładkiej ściany mężczyznę, zwróconego w trzech czwartych w stronę widza. Z prawej strony płótna znajduje się okno, za którym rozciąga się pejzaż, a z lewej nakryty tkaniną stół, na którym wspiera swoją prawą rękę portretowany. Ubrany jest on w białą koszulę, na którą narzucone jest futro, podtrzymywane przez lewą dłoń. Na głowie ma czarną czapkę, spod której na ramiona opadają długie, brązowe włosy. Mężczyzna ma regularne rysy twarzy, prosty nos i ciemne oczy. Patrzy wprost na widza (źródło cytatu).Portret był częścią zbiorów Czartoryskich, którzy ostatecznie umieścili go w Muzeum w Krakowie (ul. Jana). Obraz zaginął 1945 roku i dziś znany jest jedynie z wykonanych przed wojną zdjęć. Właśnie wokół tego tematu – zaginięcia (kradzieży?), poszukiwań, snucia domysłów o miejsce pobytu obrazu – toczy się akcja Bezcennego.
W ogólnym zarysie należy powiedzieć, że to opowieść o tym,
jak grupa czterech niezwiązanych ze sobą, wybranych przez specjalistów i pobłogosławionych
przez premiera RP osób jedzie na misję, której celem ma być odzyskanie (wszelkimi
sposobami i za wszelką cenę) obrazu. Grupę tworzą: były komandos, mówiąca
śmieszną polszczyzną nieokrzesana Szwedka-hakerka, najskuteczniejszy w kraju
marszand i pracownica Ministerstwa Kultury. Ich droga po Młodzieńca prowadzi z
Polski do USA, znów do Polski, i do Szwecji, i Chorwacji, i do Polski – a
konkretniej do Zakopanego, w którym zaczęła się (wierząc powieści) akcja
znikania obrazu.
Jak dla mnie ta akcja jest zbyt szybka, przypomina
amerykańskie filmy szpiegowskie klasy b, czytelnik gna za bohaterami, jakby
brał udział w wyścigu, a jedna scena jest mniej prawdopodobna od drugiej. Wszystko
przypomina oglądany film akcji, a nie czytanie powieść o obrazie w roli
głównej. Jest w niej sporo wydarzeń, które odstają od powszechnie znanej
rzeczywistości – co nie znaczy, że są wyssane z palca, mnie po prostu jest
trudno uwierzyć, że świat wielkiej polityki i międzynarodowych szarad wygląda
właśnie tak, a nie inaczej (a może faktycznie tak jest – stąd te dyplomatyczne
afery). Takim sposobem poszukiwanie
cennego dzieła sztuki przypomina gangsterskie potyczki a nie dbanie o kondycję
polskiej kultury. Również konstrukcja kilku postaci jest dość wątpliwa. Szwedka
ma być skonstruowana na wzór Lisbeth Salander, a wychodzi jej blada i mało
wiarygodna kopia. Z kolei Anatol jest super-hiper komandosem, który niczym Bond
ratuje wszystkich z opresji, ale kłopot w tym, że przeciętny czytelnik nie ma
raczej większego pojęcia o pracy polskiego wywiadu i służb specjalnych; ten rys
jest dość mało przekonujący i mglisty, więc taki wywiadowczy jak ja laik może
trochę błądzić.
Według mnie sporym walorem powieści jest język. Dosadny,
szorstki, chwilami wręcz męski – jak świat żołnierzy, najemników i komandosów; zdania czasami są krótkie,
urywane, sekwencje wypadają narratorowi jak naboje z broni. Z kolei rozdziały i
akapity o sztuce – szczególnie te wypowiadane przez Zosię, długie,
monologizowane, z indywidualną, całkowicie odcinająca się narracją – są barwne,
plastyczne, rozbudowane, szczegółowe, ale pełne profesjonalnego dystansu (czasem
wręcz ironii) i obiektywizmu. Takim sposobem każdy z bohaterów mówi swoim
językiem i zyskuje indywidualne rysy. Zosia – zakochana w sztuce, z cieniem
osobistej niespełnionej miłości w pracy jest konkretna, cyniczna, uparta,
perfekcyjna i nieugięta; Lisa – przykład mężczyzny w damskim przebraniu - bezpośrednia
do bólu, pozbawiona instynktu dyplomacji i wyważenia, po polsku najlepiej umie
kląć; Karol – pedantyczny, pompatyczny gość, który w swoim fachu nie ma sobie
równych i sztukę negocjacji opanował do perfekcji; Anatol – szorstki,
konkretny, chętny do działania, do którego bardziej przemawia słowo na „k” niż
zwykłe „proszę”. Choć to skrajnie różne osobowości, w działaniu doskonale się
dopełniają i współpraca wychodzi im na medal.
Bezcenny to też książka, z której czytelnik dowiaduje się tego-i-owego
z zakresu historii malarstwa (szczególnie o impresjonistach), również o
kulturze w czasie wojny, czy o technice ustalania prawdziwości dzieł sztuki. Na
jej kartach pojawiają się autentyczni pasjonaci sztuki i jej teoretycy – jak
słynny Karol Estreicher (z TYCH Estreicherów:)), którego Historię sztuki w zarysie uwielbiam!, a który podczas wojny i po
niej katalogował, szukał i sprowadzał do kraju zrabowane dzieła sztuki (słynne
jest jego zdjęcie na Dworcu Głównym w Krakowie, kiedy pokazywał odzyskana Damę z gronostajem), oprócz niego
pojawia się finansista i miłośnik sztuki Henryk Aszkenazy, Hans Frank i jego
bliski współpracownik - Wilhelm Ernst von Palezieux. Już te nazwiska każą przyjąć
do wiadomości, że z autentycznymi sytuacjami akcję książki łączy nie tylko
figura obrazu, ale i sporo wydarzeń.
Choć od przeczytania tej książki minęły
już prawie dwa tygodnie wciąż mam mieszane na jej temat uczucia. Są tu motywy,
które mnie do niej przekonują – skrót z zakresu historii malarstwa, informacje
o losach polskich zabytków kultury podczas i po wojnie, dzieje powstania
gigantycznej kolekcji sztuki rodu Czartoryskich, możliwość podglądnięcia
pracowników Ministerstwa Kultury, uczynienie głównym bohaterem obraz, który
spaja i rozwija akcję, a który – wiadomo – przez grubo ponad 400 stron nie
wypowiada ani zdania, ciekawy są i język, narracja pełna retrospekcji z
elementami opowieści szkatułkowej. Ale jest i sporo tego, co mnie zniechęca –
głównie te chwyty rodem z filmu sensacyjnego i powieści szpiegowskiej z
płatnymi najemnikami w roli głównej. Uczciwie powiem, że Bezcennego należy przeczytać i samemu wyrobić sobie zdanie o tej
powieści.
A oto główny bohater powieści:
I kilka drugoplanowych bohaterów:
I charyzmatyczny Estreicher na krakowskim dworcu (w mundurze, trzymający Damę...):
Zdjęcia pochodzą kolejno ze stron:
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Portret_m%C5%82odzie%C5%84ca
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Impresja,_wsch%C3%B3d_s%C5%82o%C5%84ca
- http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Aniadanie_na_trawie
- http://obrazy.org/obraz-claude_monet_kobieta_z_parasolka_i_dzieckiem-417.html
- http://www.wykop.pl/wpis/9240654/dworzec-glowny-w-krakowie-30-kwietnia-1946-karol-e/
Mnie książka totalnie zauroczyła i jestem wobec niej nieobiektywnie bezkrytyczna, więc moja lukrowana recenzja za niedługo się pojawi na blogu...
OdpowiedzUsuńSuper! Bo ja mam z nią taki problem, że chcę przeczytać mnóstwo innych opinii... Ale uważam, że autor - odkopując z zapomnienia te historie o obrazach, artystach - wykonał kawał dobrej roboty!
UsuńCzytałam w ubiegłym roku i jeszcze się nie doczekała notki, gdyż mam takie same obiekcje.
OdpowiedzUsuńZbyt szybkie tempo akcji, zbyt wiele się dzieje a ja nie lubię filmów akcji. Lubię, gdy fabuła książki jak i filmu toczy się wolniej i wciąga mnie powoli, daje do myślenia a nie przelatuje mi przed oczyma jak "Pendolino".
Jedynym walorem książki jest obraz, ale obraz ten pojawia się również w "Kłamcy" Białkowskiego, który mnie bardziej przekonał niż Miłoszewski "Bezcennym".
O, to "Kłamcę" poszukam:)
UsuńKsiążkę nabyłam ostatnio w Biedronce, więc na pewno kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co o niej myśleć. Musiałabym przeczytać, ale jestem rozdarta. Wiele opinii pozytywnych, ale jakoś totalnie mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na swoją kolej, dziękuję za przybliżenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Tego autora znacznie bardziej kusi mnie "Domofon" i to pewnie po ten tytuł najpierw sięgnę. "Bezcenny" być może by mi się spodobał, bo lubię powieści sensacyjne, byle ta sensacyjna strona nie była zbytnio przerysowana Dlatego zastanawiam się jaka byłaby dla mnie w powieści Pana Miłoszewskiego.
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie te chwyty rodem z powieści sensacyjnych bardzo podobały :) Odebrałam tę powieść jako czystą rozrywkę, z bonusem w postaci ciekawostek historycznych:)
OdpowiedzUsuńDla mnie ich było za dużo, ale książkę tez tak odebrałam - jako rozrywkę i nic więcej:)
UsuńNie przepadam za książkami, których akcja pędzi niczym w tanim amerykańskim filmie akcji. Do „Bezcennego” przekonują mnie jedynie fragmenty poświęcone malarstwu, zwłaszcza zaprezentowanym powyżej „bohaterom drugiego planu”.
OdpowiedzUsuńTwórczość tego autora wciąż jest przede mną;)
OdpowiedzUsuńM.in. właśnie "Bezcenny";)