Jest to po prostu (...) identyfikowanie się umysłu rozumującego ze swym przeciwnikiem. (s. 435)
Już
jakiś czas temu ogłosiłam, że SPRÓBUJĘ sięgnąć po gatunek, który jest mi
całkiem obcy i daleki – ale nie ze względu na niskie wartości estetyczne, ale
ze względu na mój gust literacki, który nie mógł (nie może) się przekonać do historii
z pogranicza horroru, powieści grozy czy powieści gotyckiej. I by choć
spróbować zmienić swoje podejście sięgnęłam po tom 1. Opowiadań E. A. Poego.
Z Przedmowy dowiedziałam się, że obok nowelek gotyckich Poe popełnił kilka tekstów detektywistycznych wprowadzających bohatera-analityka, który jedynie przy pomocy dedukcji i lotności umysłu potrafi rozwiązać każdą niemal zagadkę kryminalną. Według Kopalińskiego C. A. Dupin – detektyw Poego – stał się pierwowzorem Sherlocka Holmesa. Taka uwaga nie mogła nie zrobić na mnie wrażenia.
Dlatego przygodę z Poem zaczęłam właśnie od trzech tekstów „śledczych” – Zabójstwa przy rue Morgue, Tajemnicy Marii Roget, Skradzionego listu.

I już
od pierwszych stron zauważyłam zbieżności z Sherlockiem: dwóch mężczyzn z szanowanych
kręgów razem mieszka w liczącej się stolicy (w tym wypadku to Paryż), popołudniami
z fajkami zasiadają w miękkich fotelach, jeden wyróżnia się nieprzeciętnie
przenikliwym umysłem, a drugi jest jakby motorem napędowym tego umysłu;
historie – zagadki, z którymi nie jest w stanie poradzić sobie zaprzyjaźniony
szef (prefekt) policji - opowiadane pierwszoosobowo snuje, stojący zawsze
trochę w cieniu, „pomocnik”.
Ale na tym podobieństwa by się zakończyły. Bo nad opowieściami o Dupinie się wymęczyłam (najmniej przy tej ostatniej, bo krótka)! Może jestem ignorantem, może nie mam gustu, ale nie wciągnęły mnie te opowieści. Są rozwleczone, a zamiast akcji, intrygi, śledztwa i powolnego odkrywania prawdy pełno w nich analiz z pogranicza logiki, psychologii i matematyki. Długie monologi mało mają z detektywistycznego śledztwa, a sporo z wywodu na temat przenikliwości ludzkiego umysłu i operacji przez niego prowadzonych. Nie powiem – zagadki w tych opowieściach są ciekawe, kilka razy zadałam sobie pytanie: Ale o co chodzi? Tylko, że zamiast zastanawiać się nad potencjalnym rozwiązaniem irytowałam się wywodami na temat skomplikowanej natury ludzkiej myśli. Trochę jestem rozczarowana tymi historiami – zważywszy, że stały się one podwaliną dla tych wykreowanych przez Doylea.
Mój Mąż ostatnio czyta zbiór opowieści o Sherlocku (to) – i jego zachwyt nijak się ma do mojej irytacji.
Może ja po prostu nie jestem w stanie docenić tych trzech opowiadań Poego… Cóż, pozostanę ignorantem:(
Zdjęcia pochodzą kolejno ze stron:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zab%C3%B3jstwo_przy_Rue_Morgue
http://pl.wikipedia.org/wiki/Skradziony_list
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tajemnica_Marii_Roget

Z Przedmowy dowiedziałam się, że obok nowelek gotyckich Poe popełnił kilka tekstów detektywistycznych wprowadzających bohatera-analityka, który jedynie przy pomocy dedukcji i lotności umysłu potrafi rozwiązać każdą niemal zagadkę kryminalną. Według Kopalińskiego C. A. Dupin – detektyw Poego – stał się pierwowzorem Sherlocka Holmesa. Taka uwaga nie mogła nie zrobić na mnie wrażenia.
Dlatego przygodę z Poem zaczęłam właśnie od trzech tekstów „śledczych” – Zabójstwa przy rue Morgue, Tajemnicy Marii Roget, Skradzionego listu.
Ale na tym podobieństwa by się zakończyły. Bo nad opowieściami o Dupinie się wymęczyłam (najmniej przy tej ostatniej, bo krótka)! Może jestem ignorantem, może nie mam gustu, ale nie wciągnęły mnie te opowieści. Są rozwleczone, a zamiast akcji, intrygi, śledztwa i powolnego odkrywania prawdy pełno w nich analiz z pogranicza logiki, psychologii i matematyki. Długie monologi mało mają z detektywistycznego śledztwa, a sporo z wywodu na temat przenikliwości ludzkiego umysłu i operacji przez niego prowadzonych. Nie powiem – zagadki w tych opowieściach są ciekawe, kilka razy zadałam sobie pytanie: Ale o co chodzi? Tylko, że zamiast zastanawiać się nad potencjalnym rozwiązaniem irytowałam się wywodami na temat skomplikowanej natury ludzkiej myśli. Trochę jestem rozczarowana tymi historiami – zważywszy, że stały się one podwaliną dla tych wykreowanych przez Doylea.
Mój Mąż ostatnio czyta zbiór opowieści o Sherlocku (to) – i jego zachwyt nijak się ma do mojej irytacji.
Może ja po prostu nie jestem w stanie docenić tych trzech opowiadań Poego… Cóż, pozostanę ignorantem:(
Zdjęcia pochodzą kolejno ze stron:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zab%C3%B3jstwo_przy_Rue_Morgue
http://pl.wikipedia.org/wiki/Skradziony_list
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tajemnica_Marii_Roget
KSIĄŻKA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH:

Może największym atutem opowiadania, które prezentujesz, miał być właśnie zachwyt nad owym wywodem "z pogranicza logiki, psychologii i matematyki"... Nie znam Poe'go. Kiedy myślę ile jeszcze świata czeka do odkrycia, czasem mi się kręci w głowie :)
OdpowiedzUsuń