Niezwykły tekst wielkiego poety
Teatrzyk
Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić "Człowieka z głową jak ogórek"
Występują:
Człowiek
z głową jak ogórek i Głęboki Talerz.
Rzecz
dzieje się współcześnie.
Człowiek z głową
jak ogórek:
(u
szczytu rozgoryczenia) A bodaj ci nóżka spuchła, Jowiszu, i tobie, Diano,
siostro Apollina, tobie, która pod nazwą Lucyny opiekujesz się porannymi
porodami. Bo cóż z tego, że się urodziłem o poranku, gdy, proszę państwa,
urodziłem się na pośmiewisko całemu wszechświatu, czyli z głową jak
ogórek!!!!!!!! Wszędzie palcami pokazują mnie. Wszędzie na mój widok ze śmiechu
pękają. Na żałobne akademie z tego powodu chodzić nie mogę, chociaż lubiłbym.
Na premierach starożytnych tragedii i nowożytnych dramatów też się pokazywać
nie muszę, bo się zaraz robi chichot i ryk: - O, idzie człowiek z głową jak
ogórek!
A
sumienie, proszę państwa, czyli psychologia wewnętrzna, dręczy mnie, proszę
państwa, dniem i nocą, bo ileż to ileż popsuł patetycznych napięć mój groteskowy
wygląd moim patetycznym rodakom! Ale wiem, co uczynię. Skorzystam ze światłej
rady Osiołka Porfiriona, czyli wejdę do najbliższej restauracji i poproszę o
głęboki talerz.
BO
DOŚĆ MAM WSZYSTKICH SZYDERSTW, BZDUREK,
JA,
CZŁOWIEK Z GŁOWĄ JAK OGÓREK.
(w
najbliższej restauracji otrzymuje głęboki talerz i przemienia się w mizerię)
Głęboki Talerz:
(basem)
Thank you very much.
K U R T Y N A
Tak w 1948 roku pisał w jednej z wielu
odsłon swojego szalonego Teatrzyku Konstanty Ildefons Gałczyński.
Ale ten zakorzeniony w tradycji
klasycznej kreator nieprzystosowanego indywidualisty, lirycznego cygana i
wyrafinowanego estety ma w swoim dorobku nie tylko karty zapisane sukcesami
zawodowymi i artystycznymi, ale i momentami trudnymi, by nie rzecz
dramatycznymi.
Tragiczną kartę biografii Gałczyńskeigo–poety
wyrafinowanego erudyty – jest opublikowana niedawno przez Wydawnictwo
Prószyński i S-ka książka „Notatnik z Altengrabow”.
Jak sam tytuł wskazuje, pozycja jest
zbiorem zapisków, jakie autor prowadził w czasie pobytu w niemieckim obozie
jenieckim. Zapiski, w tym podarowanych przez współwięźnia zeszycie, obejmują
okres od 18.08.41 do 18.11.41. I nie jest to taki zapis obozowego życia, form
represji i prześladowań, do jakiego przyzwyczaiły nas inne teksty-relacje. Bo za
tymi przekazami surowego i nieludzkiego życia kryje się autor-humanista,
odwołujący się do etyki ukrytej w kartach Goethego, moralności i uniwersalności
Biblii oraz klasycznego piękna antyku. Świadczą o tym choćby słowa: „(…)
wartość ludzką mierzy niebezpieczeństwo, a tonącego w rzece wroga należy bezwzględnie
wyciągnąć na brzeg” (s. 18). Zapiski te są dowodem na próbę
ocalania/znalezienia nadrzędnych cech ludzkości w tych jakże nieludzkich, trudnych
do przetrwania warunkach. Widać, że autor próbował nie tylko „przetrwać”, ale
próbował również znaleźć „głębię” w tym, co przede wszystkim miało poniżyć, upodlić
i już w ziarenku zgnieść ocalałe poczucie człowieczeństwa.
Wszystko to sprawia, że „Notatnika…” – w
jego intymności, głębi, tęsknocie za rodziną, dowodach na miłość do niej,
trudzie obozowego życia – nie można oceniać kategoriami piękna, odpowiednio obranego
warsztatu, dopracowania i przemyślenia kompozycji. Bo w regularnie pisanym „Notatniku…”
chodzi o wiarygodność i autentyzm przeżyć, emocji, stanów i uczuć, a nie kunszt
literacki czy pisarski.
A to wszystko czyni z tej książki
pozycję WAŻNĄ.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ
Komentarze
Prześlij komentarz