Typowe dla książkomaniaka...
To oczywiście zakładki do książek. Dziś, natchniona wczorajszą prezentacją Marty, opowiem o moim zbiorze zakładek. Z racji, że zajmują sporych rozmiarów pudło, pokażę jedynie wybrane. Jak się przekonacie, mam je przeróżne - ale od lat moje preferencje się nie zmieniły :-)
Po pierwsze: zakładki typowe - kartoniki przygotowane specjalnie, by wskazywać miejsce porzucenia czytanego tekstu; te tutaj to specjalnie przywiezione mi z Włoch przez Koleżankę, której siostra na Ischii prowadzi polsko-włoską księgarnię i takież wydawnictwo :-)
Mam również zakładki ręcznie wykonane - by efekt był tak spektakularnym, jak widać poniżej, potrzeba wiele cierpliwości, staranności i czasu (o tym, jak powstają te wyklejane, możecie poczytać tu, a o tym jak ta malowana tutaj):
Posiadam również sporo otrzymanych od znajomych - a to, jako dodatki do podarowywanej mi książki, a to jako pamiątka z jakiegoś spotkania, a to jako nietypowa kartka z życzeniami (obeznani zapewne zauważą, że przeważa Edycja Świętego Pawła):
Z tych nowoczesnych - na miarę XXI wieku - mam magnetyczą (z matrasa), blaszkową (już nie pamiętam skąd, od kogo :-() oraz świecącą (od Bardzo Dobrej Koleżanki, która identyczną sprawiła swemu Mężowi - większemu ode mnie pasjonatowi literatury z najwyższej półki):
Swego czasu zbierałam pomysłowo wykonane karty telefoniczne (ktoś jeszcze poza mną w czasie studiów dzwonił przy ich pomocy do domu :-) ?) - i one również zamieszkały w książkach; mam takie z artefaktami polskiej kultury, z zabytkami architektonicznymi (jak ta poniżej) oraz ze zwierzętami pod ochroną:
A na koniec perełka: dowód, że zakładką może być każda ulotka, reklama i wizytówka - niekoniecznie związana z półświatkiem wydawniczym:
I pora się przyznać, że choć zakładki uwielbiam, mam ich naprawdę sporo i różnego rodzaju, najczęściej posługuję się... ołówkiem... :-)
A Wy? Co preferujecie?
Jak miło, moje też się tu znalazły :)
OdpowiedzUsuńJak mogłyby nie....;-)?
UsuńJakie piękne zakładki. Zazdroszczę takiej pokaźnej kolekcji :D
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkiwidzianeoczaminatalii.blogspot.com/
Mam zakładki różnego rodzaju: zalaminowane prostokąty ładnego papieru, zalaminowane rysunki mojej córki, zrobione przeze mnie, zrobione przez córkę, zakładki-reklamówki (wydawnictw lub księgarni), a także zakładki-magnesy (dwuwarstwowe) oraz kawałki... zwykłej kartki. Wszystkich używam, oczywiście nie jednocześnie ;-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś i ja się pochwalę swoimi zakładkami, bo oczywiście jako książkożerca też mam spora kolekcję.
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja. Ja też mam mnóstwo zakładek, przeróżnych :)
OdpowiedzUsuńTeż mam sporo zakładek i z każdego wyjazdu staram się przytargać choć jedną. Kolekcja powoli się rozrasta i cieszy oczy.
OdpowiedzUsuńA w czasie studiów też dzwoniłam do domu z budki. No, przynajmniej na pierwszym roku. ;)
Ja dzwoniłam!
OdpowiedzUsuńJa posługuję się zakładkami, ale moją ulubioną jest taka z misiem, prezent od koleżanki.
A czy pamiętacie te zakładki, które trzeba było robić w szkole na pracy technice? Były tak brzydkie, że przez lata unikałam zakładek.
Pamiętam! Z esteryzmem niewiele miały wspólnego - a i do czytania raczej nie zachęcały (wnioskuję z własnego doświadczenia) ;-)
UsuńByły tak szpetne, że ja przez całe lata przestałam używać zakładek.
UsuńPiękne zakładki :)
OdpowiedzUsuńpiękne zakładki, ja mam swoje w książkach i żal by mi je było z nich wyciągać :)
OdpowiedzUsuńŚwietny element zbioru.....
OdpowiedzUsuńJa też zbieram i proszę rodzinę, by mi przywoziła zakładki...z wyjazdów zagranicznych...
A zakładam...lepiej nie mówić czym..tym co mam pod ręką. Ale ostatnio zaczynam używać również zakładek.
Natomiast w starych książkach udaje mi się znaleźć różne .....np. bilet kolejowy z czasów, gdy sie przemieszczałam koleją lub pocztówki.
Właśnie ostatnio szukałam jakiejś ciekawej zakładki w księgarni. O dziwo były tylko jakieś trójwymiarowe. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytanazlosnica.blogspot.com/