(…) fikcja wynikająca z najprawdziwszej prawdy (s. 82). Richard Falanagan, Pragnienie
Co to znaczy, że człowiek
pragnie? W jakich pokładach rodzą się te
pragnienia? Czego one się najczęściej tyczą? Czy kultura i cywilizacyjna ogłada
mogą je zredukować? A pragnąc czegoś dla innych, faktycznie chcę im bezinteresownie
coś ofiarować, czy może zaspokoić swoje prymitywne ambicje?
Z tymi pytaniami
próbuje się uporać Richard Flanagan w swej ostatniej książce „Pragnienie”.
Jak w
poprzednich tytułach, mamy tu do czynienia z dwutorową narracją, z niby dwoma
opowieściami, które łączą się w jedną, z prostą historią podszytą niejednoznacznością
i nieoczywistością, której diagnoza może zaniepokoić. Bohaterów w tej opowieści
jest kilku: zasłużony dla korony brytyjskiej podróżnik sir John Franklin, jego
żona, ich podopieczna – Aborygenka Mathinna, jest Charles Dickens a nawet jedna
z aktorek w jego trupie teatralnej - Nelly. Wszystkich
ich połączy pewien moment historyczny –
a nawet dwa, które dadzą jedną opowieść.
Wspomniany już Franklin i jego żona –
kobieta ekscentryczna, do przesady ambitna i zawzięcie napędzająca karierę męża
– osiadają w kolonii karnej, na Ziemi van Diemena. I jak mąż próbuje się dostosować
do nowych warunków, zorganizować swoją pacę w obcych dla siebie realiach i
narzucić swój głos dyplomaty tubylcom czy innym kolonizatorom, tak żona za
punkt honoru wzięła sobie realizację misji ukulturalniania, szerzenia
cywilizacji, zaszczepiania dobrych – bo europejskich – obyczajów i walki z
cudownościami rdzennych mieszkańców. A dowodem na jej talent
dydaktyczno-wychowawczy ma być „ucywilizowanie” Mathinny.
Ale zanim dziewczynka
da się okiełznać, zanim wypleni się z niej aborygeńskiego dzikusa i aborygeńskie
zwyczaje, wydarzy się pewien wypadek, który przyczyni się (pośrednio lub i
bezpośrednio) do zorganizowania przez Franklina kolejnej wyprawy ekspedycyjnej –
tym razem na Biegun Północny. Ale że ona nie zakończy się sukcesem (bo
podróżnicy nie powrócą i słuch po nich
zaginie), a w Anglii wybuchnie skandal, wobec którego nieobecni nie będą mogli
się ustosunkować, pani Franklin całą swą energię poświęci obronie dobrego imienia
męża i jego osiągnięć zawodowych. Sojusznikiem swoim uczyni Dickensa, jego
talent pisarski i autorytet, jakim się cieszył – bo ocalenie godności i honoru
zasłużonego dla korony to nie byle sprawa. A oskarżyć o kanibalizm kogoś, kto
jeszcze stosunkowo niedawno niósł europejski kaganek ziemi zapomnianej przez
Boga i niedostępnej wielu ludziom jest zbrodnią.
Jak widać w swej ostatniej
książce – o konflikcie cywilizacji, wyższości jednej kultury nad drugą, o
tolerancji i jej granicy, o wadze słowa mówionego i pisanego, o prawie do ingerencji
w życie drugiego, o tym, gdzie się kończy cywilizacyjna ogłada a uruchamia się
instynkt, o człowieczeństwie, honorze, godności i sumienności, o arogancji i o
zaspokajaniu swoich potrzeb kosztem rodziny czy bliskich – Flanagan umieścił
całą paletę barwnych postaci, autentycznych, historycznie potwierdzonych i fikcyjnych. Ale to nie te osoby są najistotniejsze, lecz diagnoza, jaka się dzięki nim
wyłania. I w sumie nic wiele dobrego o człowieku się nie dowiadujemy. Flanagan swoją
opowieścią znów rozdrapuje, znów cicho pyta: co to właściwie znaczy być człowiekiem?
I każdy sam musi zrobić użytek z nasuwającej
się odpowiedzi.
TA OPÓŹNIONA RECENZJA MOGŁA POWSTAĆ DZIĘKI
Piękna recenzja, wspaniała książka :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Długo do niej zasiadał, ale jak już to poszło ;-)
UsuńKonflikt cywilizacji... Historia pokazała nie raz, że włazimy do kogoś z butami i zamiast spróbować zrozumieć jego kulturę i obyczaje, pokazać im jak mogą jeszcze ulepszyć swoje życie, czego dobrego mogą się od nas nauczyć, to bezczelnie przestawiamy i wyrzucamy mu sprzęty z jego domu i na siłę "cywilizujemy" według własnych zasad... Ciekawa książka, ląduje na mojej liście.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Kto nam dał prawo mówienia/dowodzenia, że to MY, Europejczycy mamy rację?
UsuńFlanagan to jeden z tych pisarzy, których, moim zdaniem, wypada znać, dlatego mam zamiar wkrótce sięgnąć po którąś z jego książek. "Pragnienie" wydaje się poruszać bardzo istotne problemy kulturowe, z jakimi zmagamy się od lat. Europocentryczne spojrzenie na świat to coś, od czego trudno się uwolnić. Uważam jednak, że czasami trzeba, a jeśli książka może w tym pomóc, warto po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam!
UsuńBardzo dobra recenzja :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Jakoś tak "mi się napisało",kiedy wreszcie zasiadłam do klawiarury :-)
UsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, bardzo jestem jej ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina