Nie usłyszy pani ode mnie nic nowego. (s. 167) – A. Nabrdalik, „Dzisiaj rozmawiamy o Pani”
RECENZJA
PRZEDPREMIEROWA -
PREMIERA: 16.03
Jak
sugeruje tytuł, najnowsza książka Nabrdalik (wcześniejsza była współautorstwem i
zawierała świadectwa więźniów obozów koncentracyjnych) jest wywiadem – i to nie
jednym, bo zbiorem siedmiu wywiadów – z mądrymi, zaradnymi, wrażliwymi i
odważnymi kobietami, które stały obok swoich sławnych, często niepokornych, zapracowanych
i odnoszących spektakularne sukcesy mężów.
I okazuje się, że niejednokrotnie
kobiety te w ogromnym stopniu przyczyniły się do tych sukcesów, były ich
cichymi sojuszniczkami, a już na pewno je umożliwiły czy ułatwiły. Na długie
lata rezygnowały ze swoich aspiracji lub je ograniczały, godziły obowiązku,
zapominały o próżności i egoizmie.
Zacytowane w tytule słowa wypowiedziała Anna
Religa – wdowa po senatorze, ministrze zdrowia, a przede wszystkim
charyzmatycznym kardiochirurgu Zbigniewie Relidze. A że stały się one wstępem
do długiego, wielowątkowego oraz nasyconego różnymi emocjami wywiadu, szybko
okazały się nie mieć pokrycia w rzeczywistości. Bo Anna Religa – jak inne rozmówczynie
– odsłania niuanse, prostuje pogłoski, przedstawia swój punkt widzenia, a
przede wszystkim mówi o sobie, swojej pracy, roli u boku męża, wkładzie w jego sukcesy
i kibicowaniu kolejnym przedsięwzięciom. Choć wiele tych kobiet różni (wiek,
upodobania, pochodzenie, wykształcenie, aktualna aktywność zawodowa), jedno je
łączy: stopień zaangażowania w sprawy męża bez gwarancji, że ktoś to zauważy
lub nawet doceni i rezygnacja/ograniczenie własnych aspiracji. Szybko okazuje
się, że gdyby nie te skłonne do poświęceń i kompromisów kobiety, nie jednego
sukcesu by nie byłoby lub nie zostały odpowiednio zauważony. Takim sposobem np.
wspomniana już Anna Religa, Wacława Myśliwska, Jolanta Pawlik czy Alicja
Kapuścińska wychodzą dziś z cieni mężów i mogą pochwalić się swoim sukcesem –
bo sukces męża jest i ich sukcesem. A co ciekawsze – one same prowadzą/prowadziły po cichu intrygujące życie zawodowe/swoje kariery (nie były/nie są TYLKO żoną TEGO pana)
i wreszcie przyszła pora, że mogą o tym opowiedzieć i że „świat” chce je
słuchać. Nie powiem, chwilami było mi smutno – w ich imieniu smutno: bo tyle lat
czekały, bo tak długo były w cieniu, bo kiedyś trzeba im było weryfikować swoje
plany czy potrzeby, ale z książki Nabrdalik wyłaniają się kobiety szczęśliwe,
spełnione (choć i zmęczone) oraz świadome swojej wartości.
Nie jest tajemnicą,
że uwielbiam wywiady, kocham literaturę faktu, noszę w sobie jakiś pierwiastek
feminizmu (choć bez popularnej dziś agitacji czy wojowniczości), więc „Dziś rozmawiamy
o Pani” czytało mi się wyśmienicie – z emocjami (często uczuciem buntu: w
imieniu tych kobiet…), ze zniecierpliwieniem, ze rozumieniem, a za chwilę z irytacją,
a już na pewno z zachwytem – że całkiem blisko są osoby, które mają coś istotnego
do powiedzenia i wystarczy słuchać, by mądrą lekcję życia wyciągnąć. Książkę
polecam. Nie tylko kobietom.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIE KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ
Komentarze
Prześlij komentarz