Wszyscy tkwili w pułapce (…) – H. Filelds, Dobrzy ludzie muszą umrzeć, s.22.

Dobrzy ludzie muszą umrzećKSIĄŻKA Z MOIM 
PATRONATEM MEDIALNYM
    
  Trzy trupy. Zaginięcie. Porwanie. Wolontariusz w noclegowni dla bezdomnych, pielęgniarka w hospicjum, bibliotekarz-pasjonat o społecznym zacięciu, „lizakowa pani”, prawniczka specjalizująca się w prawach człowieka. Co ich łączy? - praca na rzecz innych. Wszystko wskazuje na to, że sprawców jest dwóch: kobieta i mężczyzna. Porozumiewają się przy pomocy graffiti pozostawianych na miejskich murach. Punkty wspólne mordów: brutalizm oraz bestialstwo dokonane z  niewątpliwą znajomością ludzkiej anatomii i chirurgiczną precyzją. Obok tego hakerski atak na finanse lokalnych prominentów. Edynburg został sparaliżowany. Wszyscy stracili kontrolę nad światem realnym i wirtualnym. A praca śledczych od samego początku przypomina taniec ślepca. 
    Autor już od pierwszego akapitu, tych kilku zdań wstępu wprowadza czytelnika w niesamowitą, trzymającą w napięciu intrygę, która z każdym kolejnym zdaniem przyspiesza, dostarcza nowych informacji, istotnych szczegółów, dość szybko odpowiada na te banalne, podstawowe pytania. Ale ani o krok nie przybliża do znalezienia i ukarania sprawców, którzy mieli czelność w sposób  przemyślany, w każdym szczególe dopracowany i niezmiernie brutalny zabić. 
    W gąszczu pytań i niewiadomych rozpoczyna się wyścig z czasem i mordercami. Kto się wykaże większym sprytem i pomysłowościom? Komu puszczą nerwy? Kto zachowa czujność i otwarty umysł? Sprawcy grają solo, każdy na własny rachunek, czy ktoś im przewodzi, dyryguje mini? I czy uda się udzielić odpowiedzi na pytanie „dlaczego”? Oto zagadki, z którymi zmierzają się śledczy: często sami poranieni, w trudnych sytuacjach rodzinnych, na życiowych zakrętach, balansujących na granicy prawa oraz czytelnik.
       Książki z tej serii niewątpliwie trzymają poziom. Jest zagdaka, są ci źli i ci dobrzy - ale i ich nie zawsze rozrysowuje się na jednostki krystaliczne. Jedne opowieści są bardziej skomplikowane i złożone, inne mniej, ale niewątpliwie chce się czytać do końca. Jedynie co mnie w nich razi to język. Bardzo prosty, czasem na granicy błędu. Często są powtórzenia, dziecinnie proste składnie językowe, nie do końca precyzyjne opisy/wprowadzenia w scenę, których treści czytelnik musi się bardziej domyślić, niż ją wyczyta. Jakby tłumaczowi czy redaktorowi spieszyło się z wydaniem bez troski o staranność i estetykę. A to psuje ostateczny efekt. Szkoda – bo to naprawdę bardzo dobre fabuły są. Żal jedynie, że po przetłumaczeniu gubią czasem ducha literackości.  

ZA WERSJĘ PRASOWĄ KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ
                  Wydawnictwo AMBER


Wraz z Wydawnictwem AMBER mam do rozdania 3 egzemplarze książki 
„Dobrzy lidzie muszą umrzeć”.
Aby otrzymać jeden z nich, należy w komentarzu poniższej spróbować odpowiedzieć na pytanie: 
Dlaczego to akurat dobrzy ludzie z książki Fields musieli umrzeć
Dodatkowo proszę podać swój adres meilowy (by później ustalić szczegóły ew. wysyłki nagród).
Trzy osoby, które napiszą 
najciekawsze, 
najbardziej pomysłowe lub najbliższe rozwiązania fabularnego 
odpowiedzi, 
otrzymają po jednym egzemplarzu powieści.
Fundatorem nagród jest Wydawnictwo AMBER.
Czas trwania zabawy: do 7.10.17, do 23.59. 8.10.17 podam nazwiska/pseudonimy zwycięzców i drogą elektroniczną skontaktuję się z nimi, by ustalić szczegóły wysyłki. 
9.10.17 podam Wydawcy adresy zwycięzców, do których zobowiązuje się On wysłać nagrody. Książki wysyłane będą jedynie do osób posiadających polski adres korespondencyjny.
Miłej zabawy:-)        

Komentarze

  1. Dobrzy ludzie musieli umrzeć, bo dobrych ludzi najłatwiej jest wciągnąć w szemrane interesy!
    To oni potrafią bezgranicznie zaufać innym, nie spodziewając się, że ktoś może chcieć zrobić im krzywdę! Sami nawet o tym nie pomyślą, aby krzywdzić innych dlatego nie spodziewają się, że ktoś może chcieć skrzywdzić ich!
    Wpadli w niewłaściwe towarzystwo, sprowadzili na siebie kłopoty, a gdy próbowali sprawę wyjaśnić ich nowi "przyjaciele" doszli do wniosku, że wiedzą za dużo i muszą zamknąć ich buzie na wieki. Swoje zbrodni argumentowali zbyt dobrym sercem i chęcią niesienia pomocy wszystkim. A taka pomoc mogłaby ich pogrążyć, dlatego musieli zabić!

    Pozdrawiam
    Gosia
    gosia.s012@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ci "dobrzy" ludzie mają wspólną tajemnicę, która ich łączy. Każde z nich lub z ich rodziny leczył się u tego samego doktora, który ukrywał ich choroby przez które nie mogliby pracować/robić tego co lubią.
    A zabójcy to rodzeństwo, dzieci lekarza, które po ojcu mają chorobę psychiczną i zabili ojca i teraz zabijają każdego pacjenta związanego z nim...

    Pozdrawiam
    Dagmara Kowalewska
    dkowalewska362@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponieważ widzę, że słowo "dobrzy" nie zostało w pytaniu zawarte w cudzysłowie muszę zmienić nieco tok swojej wypowiedzi, aniżeli miała ona wyglądać po pierwszym przeczytaniu pytania. Chciałem bowiem napisać o ludziach niejednoznacznie dobrych i tych dobrych bezsprzecznie, jednak skoro słowo dobrzy jak już wspomniałem ma tutaj raczej jeden jedyny wydźwięk załączam swoją odpowiedź poniżej. :)
    Nie czytałem wprawdzie książki o którą toczy się tutaj bój, dlatego oprę swoją wypowiedź na swoich dotychczasowych życiowych doświadczeniach oraz tych zaczerpniętych z literatury czy filmu. Kto wie, może uda mi się trafić w gusta Organizatora :) i będę miał okazję przekonać się czy choć trochę miałem rację.
    Dobrzy ludzie muszą/musieli umrzeć, bo:
    1. Jako że są dobrymi ludźmi, ich sumienie i wyznawane wartości, nie pozwalają im czynić zła. Przez co są łatwiejszymi celami dla osób zło czyniących. Tacy ludzie często nie potrafią czynnie bronić się przed atakami innych osób. Obrona bierna często tylko na słowa jest nie wystarczająca przez co osoby dobre są z góry skazane na porażkę. Do osób przez które przemawia siła i zwykła fizyczność, rzeczowe słowne argumenty są niczym. I raczej rozbawia one sprawcę zbrodni, aniżeli spowodują że zaniecha on swoich planów.
    2. Życie nie jest bajką, w której dobro zawsze zwycięża zło. W realnym świecie osoby dobre często doznają krzywdy od innych, bo mają miękkie serca i nie potrafią stawiać oporu złu.
    3. Nie uznają posiadania broni jako narzędzia obrony przed napastnikiem. Często bronią jest pistolet lub inna broń palna, przed którą obronić można się jedynie chroniąc się za szybą kuloodporną, o którą raczej trudno na zawołanie.
    4. Niektórzy pewnie się z tym nie zgodzą, ale uważam że dobrzy ludzie są trochę naiwni. Myślą, że są w stanie zwyciężać zło dobrem i przez to często nie podejmują się obrony w ogóle. Wolą nadstawić drugi policzek, aniżeli samemu wymierzyć go drugiej osobie.
    5. Niezależnie od tego czy są dobrym, czy złymi ludźmi znaleźli się w niewłaściwym momencie w niewłaściwym miejscu. Licho nie spało i w tym momencie w którym zginęli mieli pecha. To tak jak z przypadkowymi ofiarami postrzału.
    6. Ktoś zazdrościł im tego, że są dobrzy. Tego że cieszą się szacunkiem i sympatią sąsiadów oraz najbliższej rodziny i przyjaciół. Ktoś zapragnął wejść w skórę innej osoby, przez co niejednokrotnie słyszy się o zbrodniach w skutek których osoba ich dokonująca kradnie tożsamość ofiary, wykorzystując przy tym jej karty kredytowe i podszywając się pod nią w stosunkach z osobami, które nie mogłyby sprawdzić kim rzeczywiście jest stojąca przed nimi osoba.
    7. Źle ulokowali swoje uczucie. Pokochali kogoś, kto dopiero po czasie pokazał swoje prawdziwe oblicze. Wtedy na ucieczkę było już za późno i zbrodnia stała się faktem.
    8. Takie osoby są wiarygodne jako świadkowie i gdyby przyszło im składać zeznania w sądzie, a wcześniej na komisariacie, to ich słowa nie były by poddawane w wątpliwość. Przez co miały by moc i przyczynić by się mogły do osoby popełniającej przestępstwo.

    Pozdrawiam Marcin
    e-mail: kan.mar.1985[@]wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrzy ludzie musieli umrzeć, bo dały o sobie znać demony przeszłości. Dzisiaj ci dobrzy ludzie są na prawdę dobrzy, jednak w przeszłości dopuścili się czynów, za które co prawda odpokutowali – w myśl prawa i obowiązujących norm moralnych. Są jednak osoby, które uważają inaczej. To właśnie oni przypomną sobie o długu do spłacenia, którego dobrzy nie uregulowali tak jak według tych złych powinni byli to zrobić. Mleko rozlało się lata temu, jednak konsekwencje tego dobrzy odczują dopiero w momencie gdy nic by na to nie wskazywało. Zostaną postawieni w sytuacji wyboru pomiędzy ścieżką dobra i zła. Wskażą ścieżkę dobra, nie chcąc ponownie wkraczać w mroczne zakamarki ludzkiej duszy i tym samym podpiszą na siebie wyrok śmierci. Ci dobrzy ludzie porzucając ścieżkę nieprawości zatracili również umiejętność przeczuwania niebezpieczeństwa. Życie jakie wiodą sprawiło, że wsiąknęli w środowisko w którym zło nie jest zjawiskiem powszechnym, przez co stali się mniej ostrożni, a tym samym podatniejsi na zranienia. A jako że już dawno ktoś podpisał na nich wyrok śmierci, fakt że przeszłość da o sobie znać był tylko kwestią czasu.

    Pozdrawiam Małgosia
    goliat11@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie pytania, bo dają mi szerokie pole do popisu. Oczywiście nie będę się zbytnio rozwodziła, tak by Pani nie zanudzić, ale swoje trzy grosze do dyskusji chętnie dorzucę.
    Tak sobie myślę, że gdybym to pytanie zanalizowała pod kątem religii, to musiałabym napisać że dobrzy ludzie musieli umrzeć, bo wezwał ich do siebie Bóg. Zetknęłam się z takim rozumowaniem ze strony kilku osób. One też uważają, że źli ludzie żyją dłużej bo na ziemi życie jest ciężkie i osoby które są dobre umierają, by doświadczyć łaski Boskiej na sobie. Czy to prawda? Jako katoliczce przynajmniej w część tego co napisałam w powyższych linijkach powinnam wierzyć i wierzę. Ale czy to akurat ma się jakoś do bohaterów książki. Czy ja wiem. :) Osoby które wyznają powyższy sposób rozumowania w odniesieniu do śmierci ludzi dobrych uważają też, że źli ludzie muszą żyć dłużej i żyją tylko po to by odpokutować złe uczynki których się dopuszczają zanim wezwani zostaną na sąd ostateczny. Ale, ale. Przecież ja nie mam niczego wspólnego z duchowieństwem, żeby prawić takie moralitety. :)
    Stawiam na to, że dobrzy ludzie z powieści musieli umrzeć bo jak to mówią przyszła kryska na matyska albo inaczej dopóty dzban wodę nosi ... . Myślę, że zrobili coś co sprawiło że komuś podpadli i tym samym stali się dla kogoś niewygodnymi. Może byli świadkami jakiejś bójki, strzelaniny lub morderstwa. Uciekali niezbyt umiejętnie, mieli nawet status świadków koronnych, jednak płatny zabójca i tak ich odnalazł. Mam jeszcze coś, co mi wpadło do głowy chwilę temu. Może oni nie umarli z powodu działania osób trzecich tylko na przykład zatruli się grzybami które wcześniej znaleźli w lesie podczas grzybobrania a które to nie umiejętnie posegregowali na jadalne i trujące. Inaczej mówiąc, owszem ktoś chciał ich zabić, ale już tego robić nie musiał bo gdy wtargnął na ich posesję i wszedł przez okno do ich mieszkania zastał ich już martwych z pianą na ustach. Trafiłam??? :)

    Irena marrio.bross@wp.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz