(…) o morderstwie w hotelu, w którym jest (…) surrealistyczna atmosfera (s. 594) – S. Zientek, Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty
Powieść
– palce lizać.
Powieść
– cud-miód.
Powieść
– czysta rozrywka w najlepszym z możliwych wydań.
Powieść
– prosta, ale nie banalna, a już na pewno nie tandetna.
Powieść
rozbudowana, wielowątkowa, prowadzona w różnych perspektywach czasowych (wiek XVII,
wiek XIX i XXI), z całą gamą przeróżnych postaci, którzy może i nie są zbyt
rozbudowani psychologicznie, ale na pewno są przedstawicielami swoich klas,
grup, profesji oraz epok, w których przyszło im żyć.
Mamy tu do czynienia z muzykiem
orkiestry królewskiej, który z trudem – ale jednak – realizuje marzenie o dobrze
prosperującym własnym zajeździe - i mógłby w sumie uznać się za człowieka
spełnionego, gdyby nie zbyt postępowe córki, nieudany syn, wredny pasierb –
jeden, a drugi – kaleka i wstyd rodziny oraz nieodwzajemniona miłość drugiej
żony…. Jest i szacowna, bystra, inteligentna i obdarzona dobrym sercem panna na
wydaniu, która bardziej niż skandalami z udziałem ojca czy starszego brata przejmuje
się podupadającym hotelem… Jest i ekscentryczna Polka, która po latach na obczyźnie
przypomniała sobie o pozostawionym w kraju majątku. Ich wszystkich łączy nie
tylko pewna działka przy Długiej w Warszawie, ale licznie przelana przez przodków
krew innych – i nie ważne, czy była to krew złoczyńców, gwałcicieli, złodziei, krzywoprzysięzców,
bezdomnych, i nie istotne, czy zbrodni dokonano w ciemnym zaułku, na wiślanych nieużytkach,
czy w trakcie honorowego pojedynku – grunt, że trup siał się gęsto, a i teraz
zdaje się śmierć nie odpuściła.
Powieść
ta nie zaskoczy techniką narracyjną, nie porusza uniwersalnych problemów, nie
rozdrapuje przyschniętych ran, nie jest głosem w sprawie…, nie stawia diagnoz, nie daje recept,
niczego nowatorskiego o świecie czy człowieku się z niej nie dowiemy – to nie
powieść rozrachunkowa, a doskonała powieść rozrywkowa, przy pisaniu której
autorka zadała sobie sporo trudu, by zachować wiarygodność historyczną i
obyczajową, nie oszukiwać czytelnika, a z siebie nie uczynić łgarzem.
Zientek oddała
do rąk czytelnika nie tyle powieść o wielopokoleniowej familii hotelarzy,
którzy bez względu na różne okoliczności próbują za wszelką cenę zatrzymać biznes
w rękach rodziny, ale to powieść o ukochanym mieście – Warszawie. „Klątwa…” to
historia nie tylko ludzi oddanych swoim marzeniom, pasji, zagmatwanych w
przeróżne namiętności i zbrodnie, ale przede wszystkim to opowieść o tętniącej
życiem, tłocznej, często brudnej, nękanej przeróżnymi klęskami (pożary,
epidemie, najazdy), zmieniającej się i zaplątanej w polityczne zawirowania
Warszawie. W opowieść o swoich bohaterach wplotła Zientek opowieść o topografii
miasta, postępującej urbanizacji, plotkach, którym żyli jego mieszkańcy, modach,
którym ulegali czy stereotypach, przed którymi nie umieli (nie chcieli?) się uchronić.
Rzetelność pracy Sylwii Zientek, wiarygodność historyczna, umiejętne,
pozbawione karkołomności, lawirowanie pomiędzy fikcją literacką a prawdą
dziejową, liczne, wprowadzające niejednokrotnie spore zamieszanie, postacie
drugoplanowe czy epizodyczne czynią z „Klątwy…” powieść doskonałą na długie,
zimowe wieczory czy popołudnia niemocy. To doskonała zabawa na wysokim
poziomie!
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ

Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuń