Naznaczone zmarszczkami twarze ludzi, którzy długo nie spali (…), s. 165 – Carol Wyer, Sekrety zmarłych

Sekrety zmarłych

     Gej–dyrektor ds. personelu w ekskluzywnym spa, żyjący bez zobowiązań barman podrzędnego pubu z dość tanim piwem, emigrant z Polski-konserwator… 
     Oto pierwsze ofiary mordercy nazwanego przez lokalną prasę Lampartem z Lichfield – bo atakuje szybko, brutalnie i w ukryciu (zawsze pod osłoną mroku, na uboczu, nie tworząc nawet złudzenia cienia). A przy okazji zostawia rachunki – jakby każda z ofiar swoją śmiercią spłacała pewien dług, który właśnie się wyrównuje. Okazuje się, że w to wszystko wplątani zostają pewien zarozumiały, arogancki i nonszalancki wdowiec, przyjaciółka jego żony-filantropki i ciężarna pokojówka podmiejskiego hotelu. Liczba ciał, trudne do wyjaśnienia czy połączenia ze sobą niuanse, ogólna niechęć do policji, małomiasteczkowe nastroje, podsycana przez prasę atmosfera paniki nie pomagają śledczym powieści Carol Wyer „Sekrety zmarłych” w pracy, którzy i bez tego czują presję czasu i oczekiwań opinii publicznej. Nie pomagają również rozgrywki personalne wewnątrz komisariatu, osobiste perypetie czy tragedie policjantów, jak śmierć w rodzinie i niemożliwa do ujarzmienia żałoba komisarz Robin Carter. 
    „Sekrety zmarłych” mają w sobie wiele z tego, co mieć powinien dobrze skrojony kryminał: trup sieje się gęsto, każde kolejne morderstwo jest okrutniejsze i dowodzi bezczelności, pewności siebie oraz zawziętości sprawcy, spotykamy przenikliwą, pomysłową oraz bystrą policjantkę, występują klaustrofobiczna, podsycana mokrą i chłodną porą roku atmosfera miasta i jego okolic, jak i zagęszczające atmosferę powieści niepokoje społeczności lokalnej. 
      Ale niestety brak tej opowieści napięcia, dreszczyku niepewności, nieoczekiwanych zwrotów akcji, sukcesywnie przesuwanego punktu kulminacyjnego. Ta historia od początku prostą linią brnie ku finałowi, niczym nie zaskakując czytelnika, który już dość wcześnie może sam dopasować sobie elementy układanki. Szkoda. Bo w tej fabule jest potencjał, który z kolejnego kryminału jakich wiele, mógł uczynić kryminał świetny – a tych nigdy za dużo.                          
       
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ

Wydawnictwo AMBER

Komentarze

  1. Brzmi całkiem ciekawie ;)
    Tak z innej beczki - bez urazy oczywiście - trochę ciężko się czyta, kiedy tekst na stronie jest rozstawiony tak szeroko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rozstawiony szeroko? W moim komputerze jest "normalny", typowy... Czyli co? W ustawieniach zawęzić pole tekstowe? Proszę o podpowiedź, bo ja naprawdę widzę zwyczajną stronę...

      Usuń
  2. Nie przepadam za kryminałami, ale ten zapowiada się naprawdę interesująco.
    Więc poszukam z pewnością.
    Dziękuję Ci za tę recenzję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz