(…) ostatni rzut oka na świat i znikniemy.” (s. 24) – M. Kulisiewicz, „Kot Wittgensteina i inne wiersze”.

Faktem jest, że w Polsce niewiele
się czyta poezji. Na pewno wymaga ona pewnej dyscypliny, cierpliwości czy
zadumy, by jej przekaz mógł nabrać siły i mocy sprawczej. I często tak się
dzieje, że wielu dziś brakuje wytrwania oraz woli, by wczytać się w jej słowo.
Nie znaczy to jednak, że poezji się nie publikuje czy nie promuje. Jest ona
wciąż ważną, a dla niektórych wręcz fundamentalną, dyscypliną artystyczną.
Udowadnia
to wydany niedawno tomik wierszy Małgorzaty Kulisiewicz – „Kot Wittgensteina i
inne wiersze”.
Warto się już na początku pochylić nad tytułem. Wspomnienie w
nim o Wittgensteinie – filozofie, logiku, teoretyku języka i prekursorze
pragmatyki – sugerować może pewien kod rozumienia czy interpretacji całego
tomiku. Niemniej należy się zastanowić, czy to nie jest ukryta aluzja co do
pewnego, możliwego, poziomu trudności w przyswojeniu i odczytaniu zawartych w
nim utworów literackich. Bo tomik ten zawiera aż 70 utworów, które rzadko kiedy
bezpośrednio odwołują się do aktualnych spraw, komentują bieżące wydarzenia,
przeżycia dzisiejszego, często zagmatwanego, człowieka. Trudno również w nim
szukać egzystencjalnych rozważań określających kondycję współczesnego
człowieka.
Utwory te są poetyckim komentarzem do odległych wydarzeń
społecznych, politycznych, a przede wszystkim kulturowych, do wydarzeń, które
cywilizację pchnęły na nowe, często wręcz nowatorskie tory, tak pod względem
jakości życia, odkryć naukowych, wartości etycznych, jak i poglądów
filozoficznych. Znaleźć w nim można utwory poświęcone randze i fundamentalnej randze poezji („Poezja stwarza się/ciągle na nowo” – s. 34.), francuskiej aktorce
teatralnej - Sarze Bernhard, Newtonowi, reżyserowi teatralnemu i operowemu –
Swinarskiemu, docenianemu poecie i dramatopisarzowi - Różewiczowi, na kartach
spotkać można migawki i scenki rodzajowe z przeszłości Nowej Huty, Łodzi,
Krakowa, poetyckie komentarze do mitów starogreckich, legend, „Dziadów”, „Konrada
Wallenroda” (tutaj dzięki „Teatralnemu biesowi” nowego znaczenia nabiera utarte
hasło: „zrzucam z ramion płaszcz Konrada”), dramatów Szekspira, Wyspiańskiego, liryki
Norwida i Wojaczka, obrazów Malczewskiego, opowieści o dekadentach, rajskiej
Ewie, naukach Koheleta. Wiersze z tego tomiku zabierają czytelnika na wędrówkę
po realiach zaborów, II wojny światowej, przemian przełomu wieków, okresu
kosynierów, zesłań na Syberię, stanu wojennego.
Te wydarzenia historyczne,
połączone z kontekstem kulturowym i ukrytymi wnioskami czynią te wiersze
tekstami o wymowie uniwersalnej, stanowią poetycką interpretację świata, w
którym teraźniejszość spotyka się z minionym, ubierają one uniwersalną prawdę w
formę wiersza, stają się głosem w sprawie dorobku kulturowego i swoistym
literackim podsumowaniem czasu przeszłego. Jednak, by je zrozumieć i prawidłowo
odczytać, należy znać pierwowzór, kod i kontekst kulturowy, co czyni z nich
lekturę niełatwą, wymagającą wysiłku intelektualnego, znajomości tradycji i
dorobku cywilizacyjnego, w którym to "(…) człowiek,/pionek/na wielkiej
szachownicy historii (…)” jest.
Tworząc taką poetyką kompozycję, Kulisiewicz
jasno określiła grupę czytelników, którzy będą w stanie w tych licznych
aluzjach wyczytać uniwersalizm, ponadczasowość i mądrość pokoleń
wcześniejszych. A takich jest zapewne nie mało.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ
AUTORCE
Zgadzam się, uniwersalne i ponadczasowe.
OdpowiedzUsuń