Skojarzenia
Kilka dni temu Maialis zainicjowała wprowadzenie bloga umożliwiającego wymianę książek pomiędzy ich pasjonatami. Z jego pomocą, można oddać książę już nie chcianą i zabrać coś, co aktualnie interesuje potencjalnego użytkownika.
Ja, jak to ja, od razu uplasowałam się w grupie, której członkowie chętnie książkę przygarną, dadzą jej miejsce na półce, ale niczym ze swoich zbiorów się nie podzielą. No, zachłanna jestem...:)
Jednak wpis Maialis kazał mi się nad sobą zastanowić. I bynajmniej nie z naganą w roli głównej - raczej konstrukcyjnie:) Takim sposobem muszę się przyznać, że już od kilkunastu lat przygarniam niechciane książki:) A wszystko zaczęło się pod koniec studiów, kiedy to na Uczelni trwał gigantyczny remont Głównej Biblioteki. Dla jej pracowników była to doskonała okazja do przeglądnięcia archiwizacyjnych zasobów i usunięcia tych nieaktualnych, zbędnych, zniszczonych i niepełnych. Ale to, co z punktu widzenia bibliotekarzy było nieprzydatne, okazało się bajeczne dla takich świrów jak ja i moje dwie Koleżanki. Tym sposobem zaopatrzyłam się w kilka pozycji z zakresu historii powszechnej (coś o Austro-Węgier, Rewolucji Francuskiej - ale dokładnie nie pamiętam, bo oddałam je Bratu i teraz to On pozwala, by kurzem obrastały:)), teatrologii, historii literatury polskiej i rozwoju języka polskiego. Jak choćby te:
Ja, jak to ja, od razu uplasowałam się w grupie, której członkowie chętnie książkę przygarną, dadzą jej miejsce na półce, ale niczym ze swoich zbiorów się nie podzielą. No, zachłanna jestem...:)
Jednak wpis Maialis kazał mi się nad sobą zastanowić. I bynajmniej nie z naganą w roli głównej - raczej konstrukcyjnie:) Takim sposobem muszę się przyznać, że już od kilkunastu lat przygarniam niechciane książki:) A wszystko zaczęło się pod koniec studiów, kiedy to na Uczelni trwał gigantyczny remont Głównej Biblioteki. Dla jej pracowników była to doskonała okazja do przeglądnięcia archiwizacyjnych zasobów i usunięcia tych nieaktualnych, zbędnych, zniszczonych i niepełnych. Ale to, co z punktu widzenia bibliotekarzy było nieprzydatne, okazało się bajeczne dla takich świrów jak ja i moje dwie Koleżanki. Tym sposobem zaopatrzyłam się w kilka pozycji z zakresu historii powszechnej (coś o Austro-Węgier, Rewolucji Francuskiej - ale dokładnie nie pamiętam, bo oddałam je Bratu i teraz to On pozwala, by kurzem obrastały:)), teatrologii, historii literatury polskiej i rozwoju języka polskiego. Jak choćby te:
To, że na Uczelni sfinalizowano remont, a ja wróciłam z Krakowa do domu, nie zakończyło mojego "zbieractwa":)
Bo przecież w rodzinnym mieście też mamy Bibliotekę (całkiem dobrze zaopatrzoną i z sympatycznymi Pracownikami:)!) a w niej strefę pozostawiania niechcianych już książek! Można tam zanieść te pozycje, dla których nie ma się już miejsca lub które najzwyczajniej w świecie już się znudziły. I ja często w ten Magiczny Kącik zaglądam:) Takim sposobem przygarnęłam kilkadziesiąt tytułów - od branżowych (K. Konrad, Światło w filmie) przez wspomnienia i klasykę literatury po pozycje rozrywkowe. Są tam tytuły polskich i zagranicznych pisarzy, docenionych i tych już właściwie zapomnianych. A oto kilka z nich:
Najbardziej chyba jestem dumna z Lorda Jima - w nietuzinkowej, wyjątkowej oprawce:
Moim łupem padają nie tylko książki "dla dorosłych". Równie chętnie zabieram ze sobą tytuły młodzieżowe - jeśli tylko uważam je za ciekawe. Proszę bardzo:
Pollyannę przyniosłam zaledwie w tamtym tygodniu:):)
A największym hitem jest dla mnie to, że już nie tylko ja znoszę książki. To moje polowanie udzieliło się również mojemu mężowi, który to czy tamto też przyniósł z Miejskiej Biblioteki. Oto kilka z jego łupów:
Dodać muszę, że Krzyżacy mają tylko 2. tom (wg P. lepsze to niż nic:)!) a i właścicielką pokazanego tu wydania Sklepów... już jestem (od 2005 roku) więc mam 2 identyczne sztuki - choć każda z inną historią i o innych losach.
Jak widzicie, świr ze mnie nie mały:)
I pomysł Maialis uważam za ciekawy, ale w zupełności nie dla mnie:):)
No cóż, blog na razie musi poczekać... Ale... Książki do wymiany już na blogu dodałam, więc może jednak się na coś skusisz ;P
OdpowiedzUsuńNo, a jakże - skusiłabym się na niejedno:) Ładnym pozycjom chcesz znaleźć nowy dom:) Ale jak tu oddać coś swojego:-p?
UsuńHahaha! Ja tez jestem z tych, co przygarną, ale niechętnie się pożegnają z zawartością własnie biblioteczki :) Masz wspaniałe zbiory!
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały:) bardzo ej doceniam:) A te zbiory to niezmiernie lubię:) Jestem do nich przywiązana:) Z prawie każdym tytułem wiąże się jakaś historia:)
Usuńtak świetne zbiory! Ja podobnie jak Edyta niechętnie się rozstaję z książkami, ale powoli się tego uczę, bo już miejsca brak;PP
UsuńPowiem szczerze, że powoli też ze strachem patrzę na zapełniające się półki - ale podtrzymuję się myślą, że jeszcze jedną ścinę mogę nimi zabudować:)
UsuńJa też niechętnie żegnam się ze swymi książkami i zbieram co mi wpadnie w ręce, ale z obecnie wydawanymi rozstaję w ramach wymiany bez bólu serca.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mieszkam w małej miejscowości i w mojej bibliotece nie ma książek do zabrania.
Też jestem miłośniczką starych wydań dlatego takich mam najwięcej.
UsuńKiedy to oprawialiśmy książki w gazety? A było tak, było.
Mnie się wydaje, że te gazety to jeszcze nie tak dawno były:) Ale z własnych doświadczeń pamiętam szary, opisany niebieskim długopisem papier na książkach bibliotecznych:)
UsuńTak było.
UsuńAle ja w w drugiej połowie lat 60-tych należałam do biblioteki publicznej w Tychach i pamiętam, że tam własnie książki już oprawiano w folię co dla mnie pochodzącej ze wsi było miłym zaskoczeniem.
Folia jakoś stosunkowo od niedawna króluje (najpierw spinana zszywaczem a teraz zgrzewana) ale najbardziej mnie zastanawia to, że w wielu bibliotekach w ogóle się nie oprawia - toż to przyspieszone wyniszczenie:)
UsuńU mnie foliują.
UsuńIgnorantka? Nie może być! Czytasz po prostu coś innego ode mnie:) - i słusznie, bo świat byłby fes nudny, gdyby wszystkich interesowało to samo:) A to, że coś stoi u mnie na półce nie znaczy jeszcze, że już przeczytane. Sporo jeszcze przede mną, a sporo już za mną - choćby niektóre opracowania historycznoliterackie (były na studiach i kilka tytułów skutecznie do siebie zraziło:-D). Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa też od razu stwierdziłam, że pomysł jest super, ale nie dla takiej maniaczki książek jak ja. Przygarniam wszystko co wpadnie mi w łapki i nie potrafię oddać żadnej książki. Witaj więc w klubie nawiedzonych kolekcjonerów!
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty, ale ja lubię los nawiedzonej kolekcjonerki:):)
UsuńPodziwiam twoją ''pasję''. Ja natomiast nie lubię ''starych'' książek i żadnych takowych nie mam. Może dlatego, że moja przygoda z czytaniem zaczęła się zaledwie 5 lat temu.
OdpowiedzUsuńSkoro 5 lat temu, to jeszcze masa, masa niesamowitych czytelniczych przygód przed Tobą:)
UsuńPiękne te Twoje skarby! Takie książki mają duszę!
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Ale zdobycze ...
OdpowiedzUsuńDziewczyny, skarby piękne, jest ich niemało, ale w pokoju miejsca zaczyna brakować:):)
OdpowiedzUsuńŚwiry z całego internetu łączmy się :D
OdpowiedzUsuńMożna by zainicjować Akcję "Świry książkowe" :-D Ja się dołączę:)
UsuńJa też nie lubię wymieniać swoich książek. Lubię moje zbiory i nikomu ich nie oddam! :) A "stare" książki uwielbiam! Mają urok, klimat i taki czar... W swojej biblioteczce mam starą "Annę Kareninę", "Quo vadis" oraz "Gelesomino w krainie kłamczuchów". Może jakieś zabytkowe nie są, ale niezwykle jestem z nich dumna :)
OdpowiedzUsuń