"Z książki płynie odwaga (...)" - K. I. Gałczyński
Dziś pierwszy od dawna wpis około-książkowy. Zanim kolejna recenzja - pochwalę się zgromadzonymi ostatnio tytułami. Sporo tego (nawet nie wiedziałam, że aż tyle), ale na półkach tak to nie wygląda - wszystko ginie w gąszczu innych książek:) dzisiejszy zbiór pogrupowałam w kilka kategorii i o każdej postaram się opowiedzieć choć kilka słów:)
Kilka tytułów otrzymanych od wydawnictw - nie są to wszystkie, bo niektóre pożyczone powędrowały już do bliskich.
Kupione sobie przy różnych okazjach w różnych marketach (głównie na "r" i "b":)). Przy tych okazjach nabyłam też te wysłane dziewczynom po konkursie (było o tym tu). Oprócz tych są jeszcze jakieś dwa kryminały z tej serii - ale one też już pożyczone (teściowi, co ma ponad 80. lat:)).
Zakupione sobie i Mężowi ("Stasiuki") na aros.pl. Z Czarnej Serii jest tyko jedna część, bo dwie wcześniejsze już miałam. Z tymi zakupami przyszły też dwie dla kolegi, ale już je dostał jako prezent urodzinowy:)
Oto efekt lokalnej wymiany:) Dałam kilka egzemplarzy pokazowych i powieści kowbojskich po angielsku, a otrzymałam to:) Platon po angielsku to jedna z książek o kategorii "bo muszę":)
Nie byłabym sobą, gdybym "nie uratowała" z książkowego śmietnika kilka tekstów. To na pewno nie wszystkie, ale nie mogę się w pamięci doszukać co to jeszcze było:) Kilka przyniosłam ja, kilka mój Mąż, a kilka Teściowa Siostry (np. "Kto mi dał skrzydła"). Ważna uwaga: "Miazga" powinna być w grupce powyżej.
Pokonferencyjny zbiór przywieziony w maju z Rzeszowa - niby mówiłam o Platońskiej metaforze, niby od dawna nie napisałam nic wielkiego o Tokarczuk, ale jej twórczość opętała mnie i trzyma w sidłach - nie mogłam nie mieć tej ksiązki:)
A to książka, o której PRZYPOMNIAŁA mi Poświatowska:) W jednym z jej listów jest uwaga o szkicach Parandowskiego na temat ważnych pisarzy. I wtedy mnie OLŚNIŁO, że przecież ja tez mam GDZIEŚ taką książkę... Tylko gdzie? Przeszukałam wszystkie szafki i regały - nic; pół nocy myślałam - i nic; na drugi dzień pojechałam do domu rodzinnego - i... znalazłam... I przywiozłam tu ze sobą:) Książka jest wiekowa, też pozyskana drogą "ratunkową" i należy do tych ważniejszych!
Przy tej wspomnianej wizycie wywiozłam też Reymonta - nie dlatego, że nie wyobrażam sobie bez niego życia, ale dlatego, że ważny, a Brat - robiąc miejsce bongosom (bo perkusja już miejsce swoje od dawna ma) - książki pochował do szafek/szuflad...
A to perełka - urodzinowy prezent od Męża:) Kiedy przeczytam te wszystkie tomiszcza od niego:)? Tak fajnie, że On też jest czasem na bieżąco z nowościami:)
...
Książki naprawdę są fajne:) I czasem myślę, że bogata jestem...:)
A na koniec - tak wyglądało przygotowanie do niniejszej opowieści:
Nie czytalam żadnej z tych książek
OdpowiedzUsuńhttp://justine-and-nicole.blogspot.com/?m=1
Angielska klasyka i dzieje Anglii, fantastyczne masz lektury! Niech się dobrze czytają! ;)
OdpowiedzUsuńPrzyciągnęłaś mnie nie stosami (choć te piękne!), ale Gałczyńskim :)
OdpowiedzUsuńlolantaczyta.wordpress.com
Serce mi mocniej zabiło przy "Miazdze". Uwielbiam literackie eksperymenty Andrzejewskiego. Nie jest może tek wspaniała jak moje ulubione "Idzie skacząc po górach", ale czytałam z szeroko otwartymi oczami i fascynacją.
OdpowiedzUsuńUlicka, Stasiuk, Poświatowska, Tokarczuk - to także moje światy :) a najbardziej rozczuliła mnie "Nauka o literaturze", bo mam ją na półce jeszcze z dawnych lat licealnych :) Pięknej lektury!
OdpowiedzUsuńWow, ile książek. I widzę, stare wysłużone dzieła. Piękny widok :)
OdpowiedzUsuń