„Najważniejsze jest podtrzymanie żywych, ruchomych wspomnień” (s. 31) – Zdzisław Beksiński, Norman Leto, Jarosław Mikołaj Skoczeń, Detoks. Zdzisław Beksiński, Norman Leto. Korespondencja, rozmowa
Nie
ulega wątpliwości, że Beksiński to jeden z najbardziej tajemniczych, artystycznie
różnorako odczytywanych i tragicznych postaci w polskiej kulturze. Refleksje
nad jego pracami niejednokrotnie są odległe, nawet sprzeczne, a jego
(prezentowany za życia) upór w nie-wypowiadaniu się na temat własnych dzieł nie
pomaga ani krytykom sztuki, ani przeciętnym odbiorcom. Dlatego nieco światła na
tę kwestię może rzucić opublikowana niedawno przez Wydawnictwo Prószyński i
S-ka książka „Detoks. Zdzisław Beksiński, Norman Leto. Korespondencja,
rozmowa”.
Jak sam tytuł pokazuje, jest to zapis wywiadów, rozmów, listów z lat 2000 -
2005, jakie zbliżyły do siebie dwóch jakże różnych twórców. Norman Leto (Łukasz
Banach) to artysta tzw. młodego pokolenia. Zajmuje się video artem, tworzy
instalacje, fotomontaże, pracuje w przestrzeni realnej i wirtualnej, co
wszystko razem wzięte (na wielu etapach drogi artystycznej) interesowało
również Beksińskiego. Ich ścieżki zetknęły się w dość nietypowy sposób (bardzo
precyzyjnie przedstawia to „Detoks...”) i od początku znajomość ta opierała się
nie tylko na relacji uczeń-mistrz, ale na partnerstwie dwóch plastyków.
W rozmowie z Jarosławem Skoczniem, która poprzedza zapis korespondencji, Leto
zauważa, że Beksiński nigdy nie traktował go z góry, nie przybierał mentorskiej
pozy, ale również zbytnio się nie spoufalał – jak w życiu publicznym, tak i
tutaj dbał o prywatność czy dyskrecję. Wymieniali oni uwagi na temat aspektów
technicznych (na przykład, jak gruntować podłoże dzieł plastycznych),
światopoglądowych, egzystencjalnych, moralnych, czy prywatnych problemów.
„Detoks...” przybliża ważne dla każdego artysty kwestie: zależność -
skomplikowana forma a prostota tematów, cel tworzenia, technika pracy,
rzemiosło, relacja - stara szkoła a młode pokolenie malarzy, związek obrazów z
codziennością realizm fantastyczny prac Beksińskiego czy jego ulubione tematy
(melancholia, dramatyzm, smutek, groteska), miejsce outsidera w małej
społeczności, nowatorskość, przekraczanie barier dotychczasowej sztuki,
ograniczenia narzucane na artystę z zewnątrz, twórcze możliwości, jakie daje
metropolia. Nie sposób jednak było uniknąć tak tragicznych czy istotnych
tematów jak śmierć Tomka Beksińskiego, filozofia życia, czy rola czasu w
kontekście jednostki.
Z zapisów tych wyłania się obraz silnych, pewnych swych artystycznych założeń
charakterów – z tym, że jeden się dopiero konkretyzuje, a drugi jest już w
pełni ukształtowany. I choć dzięki „Detoksowi...” czytelnik ma do czynienia z
dwoma różnymi artystycznymi osobowościami, nie ulega wątpliwości, że są to
artyści niezłomni, świadomie realizujący swoje założenia i twórcze plany.
Mimo, że książka ta stawia na równi dwóch plastyków, pokazuje dwie drogi
twórcze, niewątpliwie staje się również głosem „w sprawie” Beksińskiego – tego
mrocznego, tragicznego, naznaczonego, depresyjnego Beksińskiego, którego wielu
podziwia, a niewielu tak naprawdę rozumie.
ZA WERSJĘ PRASOWĄ KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU
PRÓSZYŃSKI I S-KA

Komentarze
Prześlij komentarz