„Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało/ wielkie sprawy głupią miłością” – K.K. Baczyński

Od lat pierwszy sierpnia kojarzy się z godziną
17.00 symbolicznie nazywaną godziną "W". Wtedy to z inicjatywy Armii Krajowej i
Polskiego Państw Podziemnego wybuchło Powstanie Warszawskie, które – wymierzone
przeciw okupantowi – trwało do pierwszych dni października. W tych nierównych
walkach stanęły naprzeciw siebie zmilitaryzowane, zmechanizowane i doskonale wyposażone
wojska III Rzeszy i słabsze, zasilane przez szybko przeszkolonych cywilów,
młodzież, harcerzy, sanitariuszy a później ochotników, wojsko AK. W walkach
ginęli nie tylko żołnierze, ale i cywile, czego drastycznym przykładem jest
rzeź mieszkańców Woli. Jedną z ofiar starć był, nazwany następcą Słowackiego,
Krzysztof Kamil Baczyński.
Ten młody, chorowity, o delikatnej urodzie i
wrażliwym sercu poeta – zanim zginął na placu Blanka z ręki strzelca wyborowego
– przeżył swe krótkie życie szybko, intensywnie, z pasją, jakby wyznawał
odwieczną maksymę młodych buntowników: Żyj szybko, umrzyj młodo. Wychowywany
przez czułą i oddaną matkę, zdał maturę, dostał się na polonistykę, zaangażował
się w konspirację, tworzył grafiki, a przede wszystkim pisywał wiersze pełne
niepokoju, emocji, pytań bez odpowiedzi, postaci zaplątanych w machinę dziejów,
drastycznych obrazów apokaliptycznych dni. To wiersze będące rozrachunkiem z
nieludzkimi czasami, w których przyszło mu żyć.
Poezja Baczyńskiego – wydawana później
w drukarni teściów – cechuje się przenikliwością obserwacji, obrazowością,
dosadnością diagnozy, licznymi pytaniami (na które strach udzielać czasem
oczywistych odpowiedzi) i namiętnością, jakiej nie jest się w stanie ukryć. Baczyński, jako jeden z nielicznych, był w stanie pisać o swym oddaniu i
zatracaniu się w miłości:
Twoje usta u źródeł
to syte, to znów głodne,
i twój śmiech, i płakanie
nie odpłynie, zostanie.
Uniosę je, przeniosę
jak ramionami — głosem,
w czas daleki, wysoko,
w obcowanie obłokom („Miłość”).
By w następnym tekście pozbawić siebie i ukochaną
złudzeń – czas miłości jest też czasem śmierci, mają siebie tyle co tu i teraz:
Więc nasze ciała długie, splecione jak
palce
w nocnym konaniu cierpną i wiatr nam na twarze
niesie płatki tarniny odstrzelone w walce,
i leżą tak jak piętna pośmiertne, na miłość
strącone, aby wspomnieć, że się nic nie śniło,
bo oczy były otwarte i we śnie („Ciemna miłość”).
Bo ich czas, nie jest czasem ludzkim, a czasem
nie-ludzkim: W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi - źli troglodyci („Pokolenie”).
W jego wierszach pasja uczuć, zatracanie się w
miłości czy namiętności, groza wojny, konieczność walki, świadomość czasów, lęk
i odwrócenie znanego porządku zlały się w jedno – to codzienny chleb jego, Basi
oraz ich bliskich.
I by o nim nie zapomnieć, by uczcić pamięć poety-żołnierza,
jego talent, odwagę, dojrzałość, świadomość czasów i ludzi Wydawnictwo
Prószyński i S-ka oddaje właśnie teraz, w przeddzień kolejnej rocznicy wybuchu
Powstanie Warszawskiego, kompletny zbiór wierszy Baczyńskiego. To nie tylko
pozycja ważna dla pozostałych przy życiu powstańców, polonistów, historyków czy innych poetów, ale dla każdego,
kto chce zrozumieć, co to znaczy żyć każdego dnia w pełni, świadomie, z
otwartym sercem, umysłem, bez zbędnego pytania: Co będzie później? Bo dla
Baczyńskiego „później” nie nastąpiło. Było tylko wojenne tu-i-teraz.
ZA WERSJĘ PRASOWĄ KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ

Na tą poezję to i ja bym się skusiła, choć za poezją nie przepadam :)
OdpowiedzUsuń